Koszykarze Phoenix byli bliscy sprawienia niespodzianki i pokonania faworyta, ale to jednak Grizzlies poprawili swój bilans do 13 zwycięstw przy trzech porażkach i wobec równoczesnej sensacyjnej przegranej broniących tytułu Miami Heat z najgorszym zespołem ligi Washington Wizards 101:105, są teraz liderem NBA.

Reklama

Goście prowadzili w hali FedEx Forum w Memphis przez większość spotkania, w drugiej kwarcie nawet 16 punktami (45:29). Pozwolili się doścignąć dopiero w końcówce regulaminowego czasu gry (91:92 na 70 sekund przed syreną). Mieli jednak szansę na zwycięstwo, gdy przy remisie 94:94 w ostatniej sekundzie meczu na kosz rywali rzucał Jermaine O'Neal. Dobrze w tym meczu grający zmiennik Gortata na pozycji środkowego jednak nie trafił.

W dogrywce Suns nie zdobyli już żadnego punktu z gry, a popis kontynuował fenomenalnie grający Zach Randolph, który w całym spotkaniu uzyskał aż 38 punktów i 22 zbiórek, ustanawiając swoje rekordy sezonu w obu kategoriach. To jego 14. double-double w sezonie. Pod tym względem skrzydłowy Memphis jest liderem w NBA.

Gortat przebywał na parkiecie 35 minut, trafił trzy z czterech rzutów z gry i pięć z sześciu wolnych, miał trzy zbiórki w ataku i cztery w obronie, cztery asysty, przechwyt, blok i dwa faule.

Reklama

Najwięcej punktów dla Suns zdobyli Goran Dragic - 19 i siedem asyst, Luis Scola - 15 i osiem zbiórek, Jared Dudley - 13 i O'Neal - 12.

Oprócz rewelacyjnego Randoplpha w zespole gospodarzy wyróżnili się rezerwowy Quincy Pondexter - 16 pkt, Marc Gasol i Rudy Gay - po 14.

Koszykarze Phoenix rozpoczęli mecz niezwykle skoncentrowani. W pierwszej połowie popełnili tylko cztery straty, a sami, grając dobrze w obronie, zmusili rywali aż do 12 strat piłki. Do przerwy trafiali z 50-procentową skutecznością, podczas gdy gracze Grizzlies mieli tylko 39,4 proc. skutecznych rzutów. W drugiej połowie te proporcje się wyrównały i zespoły kończyły mecz przy odpowiednio 16 i 19 stratach oraz 46,6 i 47,1 procentach celności.

Reklama

Gortat wszystkie swoje punkty z gry zdobył rzutami z półdystansu. W ataku nie otrzymywał zbyt wielu podań od kolegów, sam potrafił znajdować partnerów na dogodnej pozycji. Zastąpiony przez O'Neala, przesiedział na ławce całą czwartą kwartę.

Wszedł na boisko w dogrywce, która jednak była popisem gospodarzy. Polski środkowy zdobył wprawdzie w tym czasie z rzutów wolnych trzy z czterech punktów zespołu, ale w obronie nie był w stanie przeszkodzić Randolphowi, który trzykrotnie zdobywał punkty po niesamowitych rzutach z półdystansu ponad wyciągniętymi rękami Gortata, które odbierały drużynie gości ochotę do gry. W dodatku skrzydłowy gospodarzy dwukrotnie zablokował rzuty Scoli i Beasleya.

Suns z dorobkiem siedmiu zwycięstw i dwunastu porażek zajmują 13. miejsce w Konferencji Zachodniej.

Zespół z Arizony w Memphis zakończył najdłuższą w sezonie serię sześciu spotkań wyjazdowych (odniósł jedno zwycięstwo z Cleveland Cavaliers). W czwartek we własnej hali zmierzy się z Dallas Mavericks (8-9).