Leonard urazów kolana i stawu skokowego doznał w piątym meczu. Pod jego nieobecność ciężar zdobywania punktów wziął na siebie przede wszystkim LaMarcus Aldridge. 31-letni skrzydłowy uzyskał 34 pkt i miał 12 zbiórek.

Starałem się nieco bardziej dominować. Dostawałem więcej podań, nie bałem się rzucać będąc pod presją. Szybko złapałem właściwy rytm i potem szło już gładko - powiedział bohater wieczoru.

Nie tak efektownie, ale również bardzo dobrze zagrali pozostali koszykarze Spurs. Goście od początku przeważali i już do przerwy prowadzili 61:42. Podopieczni trenera Gregga Popovicha w całym spotkaniu popełnili tylko siedem strat (Rockets - 13), a ich skuteczność rzutów z gry wyniosła 53,1 proc., wobec zaledwie 28,6 gospodarzy.

Wśród pokonanych najlepszy był Trevor Ariza - 20 pkt. Całkowicie zawiódł natomiast lider "Rakiet" - James Harden. Słynny brodacz trafił tylko dwa z 11 rzutów z gry i popełnił aż sześć strat.

Reklama

Biorę pełną odpowiedzialność za porażkę. To dla mnie trudne, szczególnie dlatego, że przegraliśmy we własnej hali, ale tak już bywa - podkreślił Harden.

Kolejnym rywalem Spurs będzie najlepsza drużyna sezonu zasadniczego - Golden State Warriors. "Wojownicy" wygrali z Utah Jazz 4-0. Pierwszy mecz w niedzielę w Oakland.

Na Wschodzie do finału już w niedzielę awansowali broniący tytułu Cleveland Cavaliers. Wciąż czekają jednak na wyłonienie rywala. W drugiej parze Washington Wizards Marcina Gortata przegrywają z Boston Celtics 2-3. Szósty mecz odbędzie się w piątek w Waszyngtonie, a potencjalny siódmy zaplanowano na poniedziałek w Bostonie.