Gospodarze od początku spotkania kontrolowali sytuację na parkiecie. Bardzo skuteczni w rzutach z dystansu, w ostatniej minucie przed przerwą uzyskali 22-punktową przewagę (83:61).
"Wojownikom", których tym razem zawodziła skuteczność, już w żadnym momencie tego rozgrywanego w nerwowej atmosferze spotkania nie udało się zbliżyć do rywali chociażby na jednocyfrową różnicę. W samej końcówce "Kawalerzyści" prowadzili nawet 137:113.
Obrońcy tytułu ustanowili w piątek rekord finałów NBA pod względem liczby celnych trójek - trafili ich aż 24 (na 45 prób), podczas gry rywale tylko 11 (z 39).
Znów znakomicie zagrał lider Cavaliers LeBron James, który uzyskał rekordową, dziewiątą w karierze triple-double w meczu finałowym, poprawiając dotychczasowe osiągnięcie Magica Johnsona (8). 32-letni skrzydłowy w 41 minut zdobył 31 punktów, a do tego dołożył 10 zbiórek i 11 asyst. Świetni w ofensywie byli także Kyrie Irving - 40 pkt (7/12 za trzy) i Kevin Love - 23 (6/8 za trzy, 3/3 z wolnych), a dwucyfrową zdobycz punktową zanotował także J.R. Smith - 15 (5/9 zza łuku).
W zespole gości na swoim poziomie zagrali tylko Kevin Durant - 35 pkt i Draymond Green - 16 i 14 zb. Dorobek czołowych strzelców zespołu Stephena Curry'ego i Klaya Thompsona to tym razem tylko, odpowiednio, 14 i 13 pkt. Ten pierwszy miał także 10 asyst.
W finale po raz trzeci z rzędu grają te same drużyny, co ma miejsce pierwszy raz w historii. W 2015 roku Warriors zwyciężyli 4-2, a w kolejnym ulegli 3-4, choć wygrywali 3-1. Nikt wcześniej w decydującej serii nie zmarnował takiej przewagi.
Teraz Cavaliers doprowadzili stanu 1-3, ale żadnej drużynie w NBA nie udało się wygrać serii w play off, jeśli przegrywała 0-3. W ostatnich sekundach spotkania w Cleveland kibice gospodarzy dobitnie wskazywali zwycięzcę, skandując: "Cavs w siedmiu meczach!"
Piąty mecz odbędzie się w nocy z poniedziałku na wtorek w hali "Wojowników" w Oakland.