Gortat na parkiecie przebywał 25 minut i trafił pięć z siedmiu rzutów z gry. Polski środkowy był aktywny, a z 11 zbiórek pięć było pod atakowanym koszem. Miał także dwa bloki, jedną asystę i trzy straty. Popełnił trzy faule.
To był czwarty kolejny mecz, w którym "Czarodzieje" musieli sobie radzić bez kontuzjowanego lidera Johna Walla i jednocześnie odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu. Magic to jedna z najsłabszych drużyn obecnego sezonu i opór stawiała tylko w pierwszej połowie. Po przerwie przewaga gości nie podlegała dyskusji.
Może rywale nas nie doceniają? Może myślą, że skoro nie ma z nami Johna, to po prostu się położymy na parkiecie. My jednak walczymy. Mamy sprytnych zawodników, którzy wzajemnie się wspierają i to przynosi efekty - powiedział Gortat.
Wszyscy zawodnicy pierwszej piątki Wizards zdobyli po co najmniej 10 punktów. Najwięcej - 20 - uzyskał Otto Porter Jr. Rekord kariery ustanowił zastępujący Walla Czech Tomas Satoransky - 19 pkt.
Drużyna Gortata jest już bardzo blisko zajmujących trzecie miejsce Cleveland Cavaliers (30-21). Ubiegłoroczni finaliści ulegli we własnej hali Houston Rockets 88:120. Gości do triumfu poprowadził Chris Paul - 22 pkt i 11 asyst.
W Konferencji Wschodniej prowadzą koszykarze Boston Celtics (38-15), przed Toronto Raptors (35-16). Obie drużyny minionej nocy odpoczywały. Na Zachodzie i zarazem w całej lidze najlepsza jest ekipa Golden State Warriors (41-12).
"Wojownicy" w sobotę przegrali na wyjeździe z Denver Nuggets 108:115. Już dzień przed spotkaniem trener "Wojowników" Steve Kerr mówił, że jego podopieczni nie mogą doczekać się przerwy w rozgrywkach przy okazji Meczu Gwiazd.
W starciu z Nuggets obrońcy tytułu w trzeciej kwarcie prowadzili różnicą 12 punktów, ale w końcówce dali sobie wydrzeć zwycięstwo. Kluczowy okazał się rzut "za trzy" Nikoli Jokica na 2.10 min przed ostatnią syreną. Po nim Nuggets wygrywali 107:104, a pół minuty później Serb wykorzystał dwa rzuty wolne powiększając przewagę.
W całym meczu Jokic uzyskał 19 pkt i dziewięć zbiórek. Wśród pokonanych najlepszy był Kevin Durant - 31 pkt.