Lakers nawet przez moment nie przegrywali w tym meczu. Na przerwę schodzili prowadząc 57:41, a później powiększyli przewagę do 23 punktów.
Rockets w czwartej kwarcie rzucili się do odrabiania straty. Na 58,7 s przed końcem przegrywali już tylko 100:105, ale na odwrócenie losów meczu rywale im nie pozwolili.
"Przed czwartą kwartą mieliśmy świadomość, że strata jest duża. Nie mogliśmy jednak po prostu położyć się na parkiecie. To by fatalnie wpłynęło na morale przed kolejnym spotkaniem. Musimy je wygrać, a teraz wiemy, że jeśli zagramy tak, jak w czwartej kwarcie, to wszystko będzie dobrze" - powiedział trener Rockets Mike D'Antoni.
Lakers do wygranej poprowadził Anthony Davis, który miał 29 punktów i 12 zbiórek. Wszechstronnością błyszczał LeBron James - 16 pkt, 15 zbiórek i dziewięć asyst.
Wśród pokonanych najlepszy był Russell Westbrook - 25 pkt. Słabszy dzień miał natomiast drugi z liderów teksańskiej ekipy - James Harden. Słynny brodacz zdobył 21 pkt i miał 10 asyst, ale trafił tylko dwa z 10 rzutów z gry.
W drugiej parze półfinałowej na Zachodzie blisko awansu także jest ekipa z Los Angeles. Clippers prowadzą w rywalizacji z Denver Nuggets także 3-1.
Na Wschodzie w finale jest już Miami Heat, które wyeliminowało najlepszą drużynę sezonu zasadniczego - Milwaukee Bucks. W piątek w siódmym, decydującym meczu broniący tytułu Toronto Raptors zagrają z Boston Celtics.
Od wznowienia sezonu, przerwanego ze względu na pandemię koronawirusa, wszystkie spotkania ligi NBA odbywają się w zamkniętym ośrodku Disney World pod Orlando na Florydzie bez udziału publiczności.