Początek meczu to wiele nerwów z obu stron – zarówno gospodarze jak i goście często tracili piłkę. Kibice nie oglądali wielu udanych akcji, ale stan ten zmienił się wraz z udanymi akcjami Michała Sokołowskiego, który szybko zdobył sześć punktów. Spójnia nie przyglądała się coraz lepszej grze Legii z boku. Po stronie gości trafiał niemal wyłącznie Ricky Tarrant – lider ekipy trenera Jacka Winnickiego. Spotkanie wyrównało się, goście dogonili legionistów, pierwsza kwarta zakończyła się remisem 15:15.
Od mocnego uderzenia drugą kwartę rozpoczęli Zieloni Kanonierzy. Celne rzuty Jamela Morrisa, Michała Sokołowskiego i Dariusza Wyki dały gospodarzom prowadzenie 25:15. Kolejne minuty zdecydowanie jednak należały do stargardzian, którzy błyskawicznie zniwelowali straty do zaledwie jednego „oczka”. Po przerwie na żądanie trenera Wojciecha Kamińskiego gra jego podopiecznych była nieco bardziej poukładana, ale nie zdołali oni powrócić do dobrej gry z początku kwarty. Pierwsza połowa spotkania padła łupem Spójni, która zeszła do szatni prowadząc 30:27.
Druga połowa zapowiadała się naprawę emocjonująco. Warszawianie szybko wyszli na prowadzenie dzięki celnej „trójce” Justina Bibbinsa, a po chwili powiększyli przewagę po identycznym trafieniu Michała Sokołowskiego. To była dobra seria Legii, bowiem w kolejnych akcjach goście okazywali się nie skuteczni, co skrzętnie wykorzystywali stołeczni koszykarze i na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty wygrywali 48:40. Zieloni Kanonierzy poszli za ciosem i przyłożyli dodatkowy ciężar do defensywy zatrzymując rywali na 50 punktach po 30 minutach gry sami mając ich na koncie 61.
Spójnia raz jeszcze rzuciła się do odrabiania strat. W ciągu zaledwie 80 sekund goście zaliczyli serię 9:0, wszystko to za sprawą skutecznych zza łuku Ricky’ego Tarranta i Raymonda Cowelsa. Legioniści próbowali zaskoczyć rywala akcjami wykańczanymi przez Adama Linowskiego czy Grzegorza Kulkę, ale nie przynosiły one skutku. Spójnia lepiej spisywała się pod tablicami często ponawiając ataki. Trio Sokołowski – Wyka – Bibbins dały zespołowi prowadzenie 70:63 lecz po raz kolejny stargardzianie szybko zmniejszyli dystans do rywala. Do końca meczu pozostawały niespełna trzy minuty, a tablica wyników wskazywała rezultat 70:68 dla Legii. Po emocjonującej końcówce i wymianie ciosów warszawianie zapewnili sobie piąte w sezonie zwycięstwo dzięki skutecznemu na linii rzutów wolnych Michałowi Sokołowskiemu.
W kolejnej serii gier stołeczni koszykarze udadzą się do Włocławka, gdzie zmierzą się tamtejszym Anwilem. Na kolejne spotkanie legionistów przed własną publicznością przyjdzie kibicom poczekać do 8 października - wtedy podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego podejmą drużynę Asseco Arki Gdynia.
Legia Warszawa – PGE Spójnia Stargard 77:73 (15:15, 12:15, 34:20, 16:23)
Legia: Michał Sokołowski 22, Justin Bibbins 19, Jakub Karolak 12, Jamel Morris 10, Dariusz Wyka 10, Earl Watson 4, Grzegorz Kulka 0, Adam Linowski 0, Grzegorz Kamiński 0, Mariusz Konopatzki 0, Przemysław Kuźkow -, Benjamin Didier-Urbaniak
Trener: Wojciech Kamiński, as. Marek Zapałowski
PGE Spójnia: Mateusz Kostrzewski 21, Ricky Tarrant 18, Raymond Cowels 16, Baylee Steele 8, Tomasz Śnieg 6, Kacper Młynarski 3, Omari Gudul 1, Filip Matczak 0, Piotr Potap -, Szymon Walczak -, Filip Siewruk
Trener: Jacek Winnicki, as. Maciej Raczyński