Jamesowi niewiele zabrakło do tzw. triple-double, bowiem miał również po dziewięć zbiórek i asyst. Z kolei David zanotował 14 zbiórek – osiem w ofensywie i sześć w defensywie. Pierwszy z wymienionych trafił 14 z 25 rzutów z gry, drugi – 15 z 20.
Nie zabrakło porównań do duetu Shaquille O'Neal - Kobe Bryant (zmarł tragicznie na początku 2020 roku), który w 2002 roku poprowadził ekipę do mistrzostwa; w finale z New Jersey Nets 4-0.
Jeśli ekipa Lakers wygra jeszcze dwa spotkania, sięgnie po 17. tytuł i na liście wszech czasów zrówna się z liderującymi Boston Celtics.
James i Davis pracują na miano najlepszego zawodnika finałów. W piątek trzecim strzelcem ch zespołu był rezerwowy rozgrywający Rajon Rondo – 16 pkt; trafił m.in. trzy z czterech „trójek” oraz miał 10 asyst, najwięcej w zespole.
Koszykarze z Los Angeles na boisku w Orlando (tam odbywają się mecze NBA w czasie pandemii) do przerwy prowadzili 68:54, a w trzeciej kwarcie przewaga wzrosła do 18 pkt (92:74).
„Nie jesteśmy jednak zadowoleni z dzisiejszego występu w obronie. Musimy być lepsi” – podkreślił James, który w latach 2012-2013 pomógł Heat w zdobyciu dwóch tytułów. Teraz chce sięgnąć po mistrzostwo NBA z Lakers.
Jak podkreślają zagraniczne media, „Jeziorowcy” byli nie do zatrzymania dla Heat osłabionych nieobecnością kontuzjowanych Edrice’a Adebayo i Słoweńca Gorana Dragica. Ale zaznaczają też, że drugie ich zwycięstwo nie było tak przytłaczające jak środowe (116:98).
„Nie poddaliśmy się i będziemy dalej walczyć. To jeszcze nie koniec. Przegrywamy tylko 0-2, ale możemy jeszcze coś zrobić, trzeba grać mocniej. Musimy jednak zagrać perfekcyjnie, by pokonać Lakers” – stwierdził Jimmy Butler, zdobywca 25 punktów dla Miami. Zapisał na koncie także 13 asyst i osiem zbiórek.
Wspierali go kanadyjski rezerwowy Kelly Olynyk – 24 pkt i dziewięć zbiórek oraz Tyler Herro – 17 pkt.
Trzecie spotkanie wielkiego finału odbędzie się w niedzielę.
„Za każdym razem wychodząc na boisko, tłumaczymy sobie, że obowiązkiem jest wygrana. Kiedy rozpoczniemy trzecie spotkania, znów będzie towarzyszyła nam myśl, że obowiązkiem jest zwycięstwo i tak będzie też w czwartej grze. Wiemy, co potrafi nasz zespół” – przyznał Davis.
Ostatni raz drużyna Lakers „zmarnowała” prowadzenie 2-0 w finale z Bostonem w 1969 roku.
Na razie są jednak zdecydowanie lepsi od Heat. Drużyna z Florydy prowadziła w drugim meczu zaledwie przez 53 sek, zaraz na początku, zaś w obu grach wygrywała przez 10.44 z 96 minut.