Przez niemal całe spotkanie utrzymywało się prowadzenie Sixers, ale niewiele brakowało, a ze zwycięstwa cieszyliby się Lakers. Gospodarze już w pierwszej kwarcie osiągnęli 16-punktową przewagę, natomiast na pięć minut przed końcem spotkania wygrywali 100:86.

Reklama

"Jeziorowcy" niespodziewanie zniwelowali stratę. Gdy na zegarze pozostawało dokładnie 11,2 s Anthony Davis wyprowadził ich na prowadzenie 106:105. Ostatnie słowo należało jednak do filadelfijczyków. Na trzy sekundy przed końcową syreną zwycięstwo zapewnił im Tobias Harris. Chwilę później rozpaczliwa próba z dystansu Davisa okazała się niecelna.

"Czekaliśmy na mecz z obrońcami tytułu, aby zobaczyć na co nas stać" - powiedział Harris.

W całym spotkaniu zdobył 24 punkty. W zwycięskim zespole skuteczniejszy od niego był Kameruńczyk Joel Embiid - 28 pkt. Natomiast Australijczyk Ben Simmons zanotował triple-double. Złożyło się na nie 17 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst.

Reklama

Wśród pokonanych, dla których była to pierwsza wyjazdowa porażka w sezonie po 10 wygranych w halach rywali, najlepszy był LeBron James - 34 pkt. Davis dołożył 23 pkt.

"Mecz nie poszedł po naszej myśli, ale podobało mi się to, jak walczyliśmy" - przyznał James.

Sixers mają bilans 13 zwycięstw i sześciu porażek. Lakers (14-5) w efekcie przegranej stracili prowadzenie w Konferencji Zachodniej. Lepsza jest obecnie ekipa Utah Jazz (14-4).

Reklama

Rudy Gobert poprowadził Utah Jazz do zwycięstwa

Koszykarze z Salt Lake City minionej nocy odnieśli dziesiąte zwycięstwo z rzędu. Tym razem pokonali we własnej hali Dallas Mavericks 116:104.

Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Rudy Gobert. Francuski środkowy na swoim koncie zapisał 29 pkt, 20 zbiórek oraz po trzy przechwyty i bloki. Świetny dzień miał też rezerwowy Jordan Clarkson - 31 punktów.

"Nigdy wcześniej nie widziałem w drużynie takiego poziomu koncentracji. Czuję jakbyśmy byli w trakcie misji i grali o coś naprawdę wielkiego" - podkreślił Gobert.

Koszykarzom Jazz nie przeszkodził brak w składzie Donovana Mitchella. Nawet przez moment nie przegrywali w tym spotkaniu, a kontrolę nad nim przejęli bardzo szybko. Już w pierwszej kwarcie uzyskali 15 punktów przewagi, a później wzrosła ona nawet do 25.

W ekipie Mavericks tradycyjnie prym wiódł Luka Doncic - 30 pkt.

"Obecnie nie jesteśmy sobą. Musimy się w końcu pozbierać i zacząć grać znacznie lepiej" - przyznał Słoweniec.