Poprzednio Rockets cieszyli się z wygranej 5 lutego. Najdłuższą serię porażek w historii NBA miała ekipa Philadelphia 76ers, która na przełomie sezonów 2014/15 i 2015/16 przegrała po 28 spotkań z rzędu.
Przed ostatnią kwartą Rockets prowadzili różnicą tylko dwóch punktów, ale ostatecznie zwyciężyli wyraźnie. Wall nie imponował skutecznością, trafił tylko osiem z 30 rzutów z gry, ale dzięki wszechstronności zanotował pierwsze od pięciu lat triple-double.
"Jestem dumny z chłopaków. To było straszne wchodzić do szatni po każdej z tych porażek i widzieć rozczarowanie na ich twarzach, bo walczyli z całych sił. Dziś wreszcie wszyscy byli uśmiechnięci i to było szalenie fajne" - powiedział trener Rockets Stephen Silas.
Teraz to Raptors mają najdłuższą obecnie serię porażek. Poniedziałkowa z Rockets była dziewiątą z rzędu. Mistrzowie z 2019 roku są tylko cieniem tamtej drużyny. W tabeli Konferencji Wschodniej zajmują 11. miejsce.
"Jeśli nie przykładasz się do obrony, to powinieneś chociaż zdobyć więcej niż 99 punktów" - skwitował postawę zespołu strzelec Fred VanVleet. Uzyskując 27 punktów był najlepszym zawodnikiem Raptors.
Najlepsza w obecnym sezonie niezmiennie jest ekipa Utah Jazz (31-11). Minionej nocy gładko pokonała na wyjeździe Chicago Bulls 120:95. Goście już do przerwy prowadzili różnicą 14 punktów, a w drugiej połowie dalej powiększali przewagę.
Do zwycięstwa poprowadził ich Donovan Mitchell, który zdobył 30 punktów. Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje Zach LaVine - 27.