Polacy rozpoczęli mecz identyczną piątką jak spotkanie z Angolą (A.J. Slaughter, kapitan Matueszu Ponitka, Michał Sokołowski, Aaron Cel i Aleksander Balcerowski) i pierwsze minuty należały do podopiecznych Mike'a Taylora. Po akcjach Ponitki, Slaughtera i Balcerowskiego biało-czerwoni prowadzili 7:2 i 13:9 po niespełna czterech minutach. Wówczas 20-letni Balcerowski zszedł z boiska po kolejnym faulu. Polacy mieli kłopoty z zatrzymaniem nie tylko gwiazdy NBA Luki Doncica z Dallas Mavericks, ale i innych czołowych zawodników mistrza Europy z 2017 r.

Reklama

Za trzy zaczęli trafiać Blazic i Nikolic, ale najwięcej kłopotów Polacy mieli z nadążaniem za rywalami, którzy błyskawicznie przechodzili z pola obrony do ataku i zdobywali punkty po akcjach dwójkowych bądź zza linii 6,75 m.

W 5. minucie Słowenia objęła pierwsze, krótkie prowadzenie 16:15. Rzutem za trzy punkty odpowiedział Damian Kulig, ale z minuty na minutę rywale grali bardziej płynnie i skutecznie. Wymiana ciosów w ataku zakończyła pierwszą kwartę wynikiem 29:26 dla Słowenii.

Reklama

Druga kwarta była już popisem rywali, którzy z minuty na minutę grali swobodniej i pewniej nawet wówczas, gdy na parkiecie brakowało Doncica. Po 15 minutach Słowenia miała na koncie 51 zdobytych punktów i prowadziła 51:37. Tę część Polska przegrała 20:34 i już w 19. minucie rywale mieli o 20 punktów więcej (63:43).

Trzecia kwarta rozpoczęła się co prawda dwoma punktami Balcerowskiego, ale w kolejnych akcjach Słoweńcy nie mylili się zarówno z dystansu, jak i spod kosza. Ich organizacja gry w ataku i obronie była zdecydowanie lepsza od polskiej. Koszykarze z Bałkanów ograniczyli poczynania Slaughtera, piłki nie trafiały w ataku do najbardziej aktywnego - kapitana Ponitki. Po rzucie zza linii 6,75 m Doncica drużyna trenera Aleksandra Sekulica osiągnęła 25 punktów przewagi (77:52) w 26. minucie.

Kilkadziesiąt sekund później lider mistrzów Europy z 2017 r. usiadł na ławce rezerwowych i nie pojawił się już na parkiecie. Zaledwie w 21 minut Doncic uzyskał double-double - 18 pkt i 10 asyst, miał też sześć zbiórek.

Reklama

Słoweńcy czwartą kwartę rozpoczęli dwoma rzutami zza linii 6,75 m w wykonaniu Klementa Prepelica. Ich przewaga rosła z minuty na minutę, mimo że na parkiecie przebywali już zmiennicy graczy pierwszej piątki. W połowie czwartej kwarty Słowenia miała 101, po akcji Gregora Hrovata. Po stronie biało-czerwonych było 69 pkt.

W ostatnich minutach koszykarze z Lublany powiększali tylko przewagę i kilkukrotnie prowadzili różnicą 35 pkt (104:69, 109:74). Rywale wygrali zdecydowanie walkę pod tablicami 44:27, trafili aż 18 z 32 (56 procent) rzutów za trzy punkty, a za dwa mieli 53 proc. skuteczności.

To była najwyższa porażka Polski w historii meczów o punkty ze Słowenią - poprzedni niechlubny rekord był udziałem biało-czerwonych w meczu el. ME 2005 (62:82).

Dwie najlepsze drużyny z gr. B zmierzą się w sobotę w półfinałach turnieju kwalifikacyjnego, z Litwą, Koreą Południową lub Wenezuelą. Tylko zwycięzca całego turnieju w Kownie wystąpi w Tokio i trafi do gr. C z Argentyną, Japonią i Hiszpanią. Turniej w Tokio odbędzie się w dniach 25 lipca - 7 sierpnia.

Polska - Słowenia 77:112 (26:29, 20:34, 14:20, 17:29
Polska: Mateusz Ponitka 16, A.J. Slaughter 11, Aleksander Balcerowski 11, Michał Sokołowski 7, Damian Kulig 7, Michał Michalak 5, Jakub Garbacz 5, Jarosław Zyskowski 4, Aaron Cel 3, Łukasz Koszarek 3, Łukasz Kolenda 3, Adam Hrycaniuk 2
Słowenia: Luka Doncic 18, Klemen Prepelic 17, Gregor Hrovat 16, Jaka Blazic 11, Zoran Dragic 11, Vlatko Cancar 10, Mike Tobey 8, Aleksej Nikolic 6, Ziga Dimec 6, Edo Muric 3, Luka Rupnik 3, Jakub Cebasek 3