Zespół Charlotte, którego właścicielem jest słynny Michael Jordan to 26. drużyna w przedsezonowym rankingu prezentowanym na oficjalnej stronie NBA. San Antonio jest klasyfikowane na ostatnim, 30. miejscu.

Reklama

W minionym sezonie koszykarze z Teksasu mieli bilans 0-4 w spotkaniach z Hornets i w czwartek nie przerwali tej serii. W obecności 16 236 kibiców (88 procent pojemności trybun) w hali AT&T Center goście prowadzili od początku do końca spotkania i wygrali pewnie tę konfrontację ligowych słabeuszy.

Spurs rozpoczęli w składzie: Austriak Jakob Poeltl na pozycji środkowego, Sochan i Keldon Johnson jako skrzydłowi oraz Tre Jones i Devin Vassell na obwodzie.

Pierwszy wpis polskiego silnego skrzydłowego w statystykach to zbiórka w obronie po dwóch minutach gry. Pierwsze punkty zdobył po ponad czterech i pół minutach dobijając niecelny rzut Jonesa z dystansu. Potem sam dwukrotnie próbował rzucać za trzy punkty z wolnych pozycji, ale próby te były niecelne. Do końca spotkania już ich nie podejmował, chociaż miał wolne pozycje.

Zszedł z parkietu po blisko ośmiu minutach, mając w dorobku dwa punkty, cztery zbiórki i asystę. Po pierwszej kwarcie rywale prowadzili 38:22.

W drugiej odsłonie Sochan także dostał swoje osiem minut. W tym czasie m.in. dał się zablokować JT Thorowi, trafił do kosza z faulem, ale nie wykorzystał dodatkowego rzutu wolnego. Swój dorobek powiększył o trzy zbiórki, asystę i przechwyt.

Do przerwy „Szerszenie” prowadziły różnicą 21 punktów, (68:47), a dla polskiego jedynaka w NBA był to najlepszy pod względem statystycznym okres w meczu.

Sochan mniej widoczny po przerwie

W sześciominutowym fragmencie gry po przerwie reprezentant Polski, był mniej widoczny, podobnie jak w ostatnich pięciu minutach spotkania. M.in. dał się zablokować P.J. Washingtonowi, a w końcówce meczu nie złapał piłki, gdy szykował się do wsadu z powietrza. Gdy schodził z boiska w połowie trzeciej kwarty drużyna przegrywała 68:81, potem zmniejszyła jeszcze straty do 10 punktów (75:85), ale na więcej podopiecznych trenera Gregga Popovicha, który dał szansę gry także rezerwowym w większym wymiarze niż jego vis a vis Steve Clifford, nie było stać.

Na końcowe zwycięstwo w zespole gości najbardziej zapracowali Terry Rozier – 24 punkty i Gordon Hayward – 20. W zgrywającym się dopiero, stojącym przed ogromem pracy młodym zespole „Ostróg” wyróżnili się Johnson – 20 i 11 zbiórek, Poeltl - 14 i dziewięć oraz Jones – 14 pkt.

Reklama

Trzecie osiągnięcie w zespole

Sochan kończył pierwszy w karierze mecz w sezonie zasadniczym NBA po 27 minutach gry z dorobkiem czterech punktów (2/6 za dwa, 0/2 za trzy, 0/1 z wolnych) i siedmiu zbiórek (5 w obronie i 2 w ataku), co jest trzecim osiągnięciem w zespole. Miał także dwie asysty oraz tyle samo bloków i fauli. Zanotował najlepszy spośród graczy pierwszej piątki wskaźnik plus/minus. Gdy przebywał na parkiecie, drużyna przegrała ten fragment tylko dwoma punktami.

Rozpoczynając czwartkowy mecz w wyjściowej piątce zespołu Polak, mający 19 lat i 152 dni, przeszedł do historii klubu z Teksasu jako najmłodszy debiutant w pierwszym meczu sezonu.

Jeszcze tylko czterech graczy-debiutantów w ekipie "Ostróg" dostało szansę rozpoczęcia rozgrywek w wyjściowej piątce - Willie Anderson w 1988 roku, Sean Elliott (1989), David Robinson (1989) i Tim Duncan (1997). Trzej ostatni zdobyli potem w sumie osiem mistrzowskich tytułów. Sochan, wybrany z dziewiątką w drafcie, jest koszykarzem o najwyższym numerze naboru, jaki trafił do klubu z San Antonio od czasu Duncana (nr 1 w 1997).

Kolejny mecz Spurs rozegrają w sobotę na wyjeździe z Indiana Pacers, zespołem w rankingu siły klasyfikowanym tuż przed nimi, na 29. pozycji, który w czwartek przegrał u siebie z Washington Wizards 107:114.