W hali Chase Center w San Francisco najwięcej punktów zdobył najbardziej wartościowy zawodnik ostatniego finału, Stephen Curry. Rozpoczął mecz słabo, nie trafiając pierwszych pięciu rzutów za trzy, ale rozkręcił się w trzeciej kwarcie i w krótkim odstępie czasu zdobył zza linii 7,24 m sześć punktów, co pozwoliło gospodarzom uzyskać bezpieczną przewagę. W sumie zanotował 33 punkty, 7 asyst, 6 zbiórek i 4 przechwyty.

Reklama

Jednak akcją, która szczególnie ucieszyła trenera Steve'a Kerra, było podanie Jordana Poole'a do weterana Draymonda Greena, zakończone zdobytymi punktami. Dwa tygodnie temu obaj byli bohaterami nagrania z treningu, które trafiło do mediów. Widać na nim jak Green rzuca się z pięściami na młodego Poole'a i powala go na parkiet potężnym ciosem w szczękę.

To największy kryzys od kiedy tutaj pracuję. To naprawdę poważna sprawa - przyznał wtedy Kerr, który prowadzi zespół od 2014 roku.

Green publicznie przeprosił za swoje zachowanie, a Poole w ubiegłym tygodniu uzgodnił warunki nowego kontraktu. Od sezonu 2023/24 przez cztery lata może zarobić nawet 140 mln dolarów.

Reklama

Przed meczem gracze Warriors zaprezentowali mistrzowskie pierścienie 18-tysięcznej publiczności. Z zazdrością przyglądał się temu LeBron James, który właśnie rozpoczął 20. sezon w NBA. "King James" rozegrał bardzo dobrą partię, zbliżając się do triple-double (31 punktów, 14 zbiórek, 8 asyst). W derbach Kalifornii był wyróżniającym się zawodnikiem w ekipie Lakers.

Wcześniej Boston Celtics, rywale Warriors w wielkim finale poprzedniego sezonu (przegrali 2-4), pewnie wygrali z drużyną z Filadelfii. Do zwycięstwa poprowadził ich duet Jayson Tatum - Jaylen Brown, który razem zdobył 70 punktów.

"Celtowie" przed sezonem również przechodzili wewnętrzny kryzys, związany z zawieszeniem ich trenera Ime Udoki za "niewłaściwe intymne relacje" z pracownicą klubu. Na ławce trenerskiej zastąpił go we wtorek asystent Joe Mazzulla.