Reprezentant Polski wyszedł na parkiet w podstawowej piątce Spurs. Grał 28 minut, a poza czterema punktami, odnotował cztery zbiórki, dwie asysty, jeden blok, aż siedem strat i popełnił dwa faule. Trafił dwa z sześciu rzutów z gry.

Reklama

Spurs w tym meczu nie mieli absolutnie nic do powiedzenia. Nawet przez moment nie byli w nim na prowadzeniu, a już po pierwszej kwarcie przegrywali różnicą 18 punktów. Później przewaga Clippers wzrosła nawet do 30 punktów.

Gospodarze byli bardzo skuteczni w rzutach za trzy punkty. Trafili w 21 z 40 prób. Dla porównania skuteczność Spurs w tym elemencie wyniosła 7/26.

Tak szybkie przejęcie inicjatywy spowodowało, że trener Clippers Tyronn Lue mógł oszczędzać największe gwiazdy. Forsować nie musiał się m.in. Paul George, który doznał lekkiego urazu łydki. Przebywał na parkiecie tylko 15 minut, a i tak zdobył 21 punktów.

Z Paulem jest wszystko OK - zapewnił szkoleniowiec.

Najskuteczniejszy w zwycięskiej drużynie był rezerwowy Norman Powell - 26 pkt. Wśród Spurs na wyróżnienie zasługuje Austriak Jakob Poeltl - 20 pkt.

Teksańczycy po nadspodziewanie dobrym początku sezonu zaczęli notować słabe wyniki, których spodziewano się z racji m.in. młodego składu i braku gwiazd. To była ich czwarta z rzędu porażka oraz dziewiąta w ostatnich dziesięciu spotkaniach.