W poprzednim spotkaniu "Celtowie" zaprzepaścili 13-punktowe prowadzenie w czwartej kwarcie i szansę przypieczętowania awansu we własnej hali. Teraz również ostatnia odsłona rozstrzygnęła losy meczu, który wcześniej był bardzo wyrównany.
Jeszcze niespełna sześć i pół minuty przed końcową syreną gospodarze po akcji Clinta Capeli prowadzili 113:110, ale wtedy ekipa z Bostonu zwarła szyki, zacieśniła obronę i rzutami za trzy punkty zaczęła przechylać losy potyczki na swoją stronę. Najpierw trafił Jaylen Brown, później prowadzenie 116:113 zapewnił jej 36-letni Al Horford, a do sześciu punktów przewagę powiększył Jayson Tatum.
Rozmawialiśmy o tym, jak ostatnio zepsuliśmy końcówkę, choć przez większość meczu graliśmy bardzo przyzwoicie. Wiedzieliśmy, jak ważne było, żeby nie przedłużać serii do siódmego spotkania. W decydujących momentach wykazaliśmy się rozwagą, spokojem i dokończyliśmy dzieła - tłumaczył Horford, który w latach 2007-16 był zawodnikiem Hawks.
Marcus Smart uzyskał dla Celtics 32 punkty, a Tatum uzbierał 30, a do tego miał 14 zbiórek i siedem asyst. Lider "Jastrzębi" Trae Young ukończył mecz z dorobkiem 30 pkt i 10 asyst, ale z gry trafił tylko dziewięć razy na 28 prób.
Według Younga mimo odpadnięcia w 1. rundzie play off zespół z Atlanty, który miał nieudaną pierwszą część sezonu i trenerskie stery od Nate'a McMillana przejął Quin Snyder, może z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Ten szkoleniowiec to nasza przyszłość. Wierzę, że z nim możemy powalczyć nawet o mistrzostwo - ocenił najlepszy strzelec Hawks.
W Konferencji Wschodniej znani są już wszyscy półfinaliści - Celtics zmierzą się z filadelfijskimi "Szóstkami", a drugą parę stworzą Miami Heat, którzy wyeliminowali najlepszą drużynę sezonu zasadniczego - Milwaukee Bucks, i New York Knicks.