Rafał Bała: Nokautujesz w mistrzostwach Polski, ale też zdecydowanie wyprzedzasz rywalki na świecie. Czy to dodaje Ci pewności siebie przed mistrzostwami świata. Czy też cokolwiek by się nie działo, to Ty patrzysz jak wyglądasz technicznie nie zwracając uwagi na rywali?

Reklama

Anita Włodarczyk: Staram się o rywalkach nie myśleć. Koncentruję się tylko i wyłącznie na sobie, na tym co mam robić. Startując na mityngach w tym roku tylko i wyłącznie myślę o technice, żeby te rzuty wykonać jak najlepiej, bo już na takim poziomie jakim jestem to niestety trzeba zwracać uwagę na szczegóły. Jeżeli dobrze zakręcę to wiadomo, że młot poleci daleko. Więc tutaj na tym się koncentrujemy w tym sezonie. Cały czas w tym ostatnim obrocie czegoś mi brakuje. Mam nadzieję, że do mistrzostw świata uda mi się to skorygować i w Pekinie już dobrze wystartować.

RB: Czeka Cię dużo startów jeszcze do mistrzostw świata?

AW: Mało - tylko starty na Festiwalu rzutów w Cetniewie i Memoriale Janusza Kusocińskiego. A później już mistrzostwa świata.

RB: To przypomnijmy te wspaniałe mistrzostwa świata Anity Włodarczyk. 2009 rok - Berlin. złoto i rekord świata. 2011 - tam medalu nie było ale tam po kontuzji jechałaś i też się zaprezentowałaś bardzo dobrze. Moskwa - dwa lata temu, kiedy walczyłaś do upadłego... A jak będzie w Pekinie? Będziesz walczyła sama ze sobą, czy nie można lekceważyć rywalek?

AW: Nigdy nie lekceważę rywalek. Myślę, że głównymi moimi rywalkami będą Niemka Betty Heidler oraz Chinka (Wang Zheng - przyp red.), chyba, że ktoś niespodziewanie wyskoczy na mistrzostwach świata z formą w Pekinie. Ja będę się koncentrowała na sobie. Nie ukrywam, że jakbym wróciła ze złotym medalem, rekordem świata i "osiemdziesiątką", to bym była chyba najszczęśliwszą kobietą. Mam wielką motywację do tego aby trenować. To jest też dla mnie ważne. Ale najważniejsze, że jestem zdrowa, że wszystko jest "OK" i mogę w pełni wykonywać plan treningowy.

RB: To raczej nie będą Twoje ostatnie mistrzostwa świata, bo za dwa lata Londyn. Też wspaniały stadion i wspaniała atmosfera. Ale czy igrzyska w Rio de Janeiro mogą być Twoimi ostatnimi. Czy jeszcze o tym nie myślisz i gdzieś tam na horyzoncie jest start w igrzyskach w 2020 w Tokio?

Reklama

AW: Na razie skupiamy się na tym aby wystartować w igrzyskach w Rio. Co będzie potem nie wiem. Decyzję podejmiemy po Rio. Co prawda jestem już bliżej zakończenia kariery. Na pewno będzie ciężko podjąć tę decyzję. Ale mam jeszcze rok solidnie potrenować i nie myślę co będzie potem.

RB: Czy wielka mistrzyni i kandydatka do złotego medalu mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich ma gdzie trenować? W ostatnich latach bywało różnie. W Poznaniu były historie, że musisz rzucać gdzieś z dala od stadionu, bo nie ma rzutni. W Warszawie też stadion Skry, której jesteś zawodniczką, chyli się ku upadkowi. To jest tak, że jesteś wyrzucana na "sportowy margines"?

AW: Niestety tak akurat jest, że moja przygoda w sporcie wyczynowym zaczęła się nieciekawie - od rzucania pod mostem. Teraz jestem w Warszawie. Co prawda warunki do rzucania mam fajne, ale nie ukrywam, że siłownia i hala, na której trenuję to pewnie jestem jedynym zawodnikiem na świecie, który trenuje w takich warunkach. Jest to przykre... ale widać jak miastu zależy na tym aby sport w Warszawie funkcjonował. To też jeden z powodów moich wyjazdów poza Warszawę. Większość czasu spędzam w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie. Gdybym miała dobre warunki w Warszawie to pewnie spędzała bym tu więcej czasu. Ale niestety - jest jak jest i... taki już mój los.

Mistrzostwa świata w Pekinie rozpoczynają się 22 sierpnia.