Panował trochę informacyjny chaos. Nie wiedzieliśmy, gdzie jest sprzęt, trudno było cokolwiek ustalić. Faktem było, że nie przyleciał razem z zawodnikami. Został zapakowany na późniejszy samolot, ale na lotnisku Heathrow twierdzono, że ich nie ma - powiedział PAP Piotr Długosielski.

Reklama

Kierownictwo polskiej ekipy wysłało na lotnisko wolontariuszkę, która swoimi kanałami próbowała ustalić, co się stało. Oprócz tyczek zgubiono także oszczepy Marceliny Witek. Lotnisko w Londynie jest potężne i po prostu gdzieś sprzęt zaginął. Na szczęście wszystko jest. Nawet poprosiłem wolontariuszkę, żeby przysłała mi zdjęcie, że na pewno wszystko jest w porządku, bo chciałem mieć pewność – dodał Długosielski, niegdyś znakomity biegacz na 400 m.

Eliminacje skoku o tyczce odbędą się w niedzielę. Po raz drugi w tym sezonie Wojciechowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL) i Lisek (OSOT Szczecin) „stracili” sprzęt na lotnisku.

Jestem w szoku, że coś takiego znowu nam się zdarza. Najpierw sprzęt nie wrócił z mityngu Diamentowej Ligi w Rabacie. Czekaliśmy na nie ponad dwa tygodnie i teraz znowu. Nie rozumiem, w czym jest problem, skoro to jest lot bez przesiadek! Tyczki to nie jest mała walizka, więc nie mieści mi się w głowie, jak można coś takiego zgubić – powiedział PAP Lisek.

Reklama

Polscy tyczkarze są w formie, która powinna dać im nie tylko finał, ale i walkę o medale. Kwalifikacje odbędą się w niedzielę o godz. 11.40 czasu polskiego. By dostać się do finału, należy skoczyć 5,75. Liderem światowej tabeli jest Amerykanin Sam Kendricks (6,00), drugi jest Wojciechowski, który wynikiem 5,93 poprawił w tym sezonie rekord Polski na stadionie.

Jestem w szoku, że coś takiego znowu nam się zdarza. Najpierw sprzęt nie wrócił z mityngu Diamentowej Ligi w Rabacie. Czekaliśmy na nie ponad dwa tygodnie i teraz znowu. Nie rozumiem, w czym jest problem, skoro to jest lot bez przesiadek! Najgorsze, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, gdzie tyczki są. Dzwonimy na lotnisko w Warszawie i w Londynie i nie ma żadnej informacji - powiedział PAP Lisek (OSOT Szczecin).

Reklama

On jest w lepszej sytuacji, bowiem ma w Londynie inny komplet tyczek.

Po sytuacji w Rabacie, kiedy nie wiadomo było, czy sprzęt uda się odzyskać przed mistrzostwami świata, postanowiłem zamówić szybko zapasowe tyczki ze Stanów Zjednoczonych. W sobotę po raz pierwszy widziałem je na oczy. Nie oddałem żadnego skoku na nich. To bardzo niekomfortowa sytuacja, ale lepsza od tej, w jakiej znalazł się Paweł - przyznał czwarty zawodnik igrzysk w Rio de Janeiro.

To są mistrzostwa świata. Najważniejsza impreza w sezonie i dzieje się coś takiego. To jest po prostu żałosne i jesteśmy totalnie bezsilni – mówił PAP Lisek.

Półtora roku oskakiwałem ten jeden komplet tyczek. Nie po to, by w najważniejszej imprezie skakać na czymś innym. Nie wiem, jak sobie poradzę. Tyczki, nawet o podobnych parametrach, nie są takie same. Zero czucia, zero przyjemności – powiedział Wojciechowski i ocenił: Bez tyczek jestem połową zawodnika.

Kwalifikacje odbędą się w niedzielę o godz. 11.40 czasu polskiego. By dostać się do finału, należy skoczyć 5,75.