Nie odbędą się zaplanowane na 13-15 marca w chińskim Nankinie halowe mistrzostwa świata. Międzynarodowa federacja lekkoatletyczna (World Athletics) poinformowała o ich przełożeniu na przyszły rok. Powodem jest szerzący się koronawirus.

Reklama

Nie wiadomo, czy data imprezy zostanie zachowana, ale jeśli tak, to w 2021 roku, ale tydzień wcześniej (5-7 marca), zaplanowane są w Toruniu halowe mistrzostwa Europy.

W ogóle się nie spodziewałem akurat takiej decyzji. Myślałem - po doniesieniach o wirusie - że będzie coś nie tak z tymi zawodami, ale raczej liczyliśmy na ich przeniesienie w inne miejsce - powiedział PAP Bukowiecki.

Kulomiot dodał, że zarówno on, jak i jego ojciec-trener Ireneusz są "w ciężkim szoku". Ta decyzja wiele zmienia w kontekście przygotowań do igrzysk olimpijskich w Tokio.

Rozmawiałem z tatą i to ja go o tym poinformowałem. Jesteśmy w o tyle dziwnej sytuacji, że będziemy musieli zmieniać przygotowania, bo w zimie wszystko podporządkowywaliśmy startowi w Chinach. Ten występ miał także wielkie znaczenie w kontekście przygotowań do igrzysk. Teraz tych zawodów w marcu nie ma. Ja absolutnie nie chciałem odpuszczać sezonu halowego, w połowie marca miałem być w szczytowej formie, ale teraz mamy już inną rzeczywistość. Wszystko to jest bardzo dziwne. Teraz najważniejszą imprezą będą mistrzostwa Polski. Po nich na początku marca musimy przestawiać wcześniej zaplanowane obozy - podkreślił Bukowiecki.

W kolejnych dniach konieczna będzie zmiana terminarza i przemyślenie zasadności niektórych zgrupowań czy ich dat. Bukowiecki nie chce krytykować decyzji światowej federacji, ale zdecydowanie liczył na przełożenie mistrzostw świata w inne miejsce, a nie przeniesienie ich o rok.

Reklama

Sądzę, że są takie miejsca, gdzie mogłyby się one odbyć w marcu tego roku. To nie do mnie należy jednak decyzja. Kumulacja HME w Toruniu i HMŚ w Nankinie za rok? O tym jeszcze w ogóle nie myślę, ale wiadomo, że trafienie z formą na jedne i drugie zawody, które może dzielić kilkanaście dni, nie będzie proste - dodał szósty zawodnik ubiegłorocznych MŚ w Dausze.

Epidemia zapalenia płuc wywoływanego przez nowy rodzaj koronawirusa wybuchła w grudniu w Wuhan w środkowych Chinach. Według oficjalnych danych w Chinach kontynentalnych potwierdzono dotychczas prawie 6 tys. przypadków zakażenia i 132 zgony spowodowane wirusem. Poza tym w Hongkongu odnotowano osiem przypadków zakażeń, a w Makau - pięć. Chińskie władze praktycznie odcięły od świata liczący 11 mln mieszkańców Wuhan i wprowadziły ograniczenia w przemieszczaniu się w szeregu okolicznych miast.

Wirus przedostał się jednak poza granice Chin. Dotychczas ponad 70 przypadków potwierdzono w kilkunastu innych państwach, w tym dwóch europejskich - we Francji i w Niemczech.