Kenijczyk, który bierze udział w regionie North Rift w akcji dystrybucji żywności dla tych, których nie stać na jej zakup, powiedział, że tylko w jego kraju z powodu braku środków finansowych cierpi głód około trzy tysiące sportowców.
Nikt nie wiedział, że coś takiego może się stać z naszym pięknym światem. Teraz 80 procent czynnych sportowców w naszym kraju potrzebuje pomocy i wsparcia, aby mieć na swoich stołach jedzenie. Większość wydarzeń sportowych została odwołana, a premie tam otrzymywane, były głównym źródłem ich dochodów – przyznał Kipchoge.
Biegacz wezwał kenijski rząd i korporacje finansowo-przemysłowe do pomocy ludziom sportu.
Bez wsparcia sytuacja stanie się dramatyczna – dodał.
Przy okazji Kipchoge potwierdził, że nadal jest gotowy na pojedynek z Etiopczykiem Kenenisą Bekele, który miał się odbyć w tym roku podczas maratonu w Londynie.
Przeniesienie tej imprezy z kwietnia na październik było dla mnie stresujące i mocno pokrzyżowało moje plany startowe. Ale oczywiście nie mam do nikogo pretensji, bezpieczeństwo i zdrowie jest dzisiaj najważniejsze. Mam nadzieję, że do października sytuacja zdrowotna ulegnie zdecydowanej poprawie i w Londynie uda się nam pobiec. Będę na to gotowy – zadeklarował.
Kipchoge ma w dorobku komplet olimpijskich medali. Zdobył brąz na 5000 m w Atenach (2004), srebro w Pekinie (2008) na tym samym dystansie oraz złoto w Rio de Janeiro (2016) w maratonie.
W 2018 roku w Berlinie ustanowił rekord świata czasem 2:01.39. Rok później w Wiedniu jako pierwszy na świecie przebiegł trasę maratonu w czasie poniżej dwóch godzin (1:59.40), ale w specyficznych warunkach - towarzyszyło mu 41 dyktujących tempo biegaczy, a przed grupą jechał elektryczny samochód podający aktualne międzyczasy. Z tego powodu wynik nie został uznany przez World Athletics (dawniej IAAF) za rekord świata.