"Pozostała nutka niedosytu. Z drugiej strony nie mam sobie nic do zarzucenia. Poszedłem w miarę optymalnie. Czwarte miejsce jest najbardziej bolesnym dla sportowca, ale dla mnie jest to duży sukces i tak to odbieram" - przyznał zmęczony, ale szczęśliwy Sudoł, który na berlińskich pętlach wokół Bramy Brandenburskiej poprawił swój najlepszy wynik w karierze o 3 minuty 13 sek. Do brązowego medalisty, Hiszpana Jesusa Angela Garcii, stracił zaledwie 57 sekund. Mistrzem świata został Rosjanin Siergiej Kirdjapkin, srebro zdobył Norweg Trond Nymark.
"Jestem strasznie zadowolony. Każdy w końcu chce mieć swoich następców. Nie wolno jednak od razu wymagać od Grzegorza wygrywania złotych medali na igrzyskach olimpijskich. Ale tak naprawdę walka o olimpijskie krążki to dla niego już tylko kwestia czasu" - powiedział Robert Korzeniowski, mistrz olimpijski i mistrz świata, który dopingował kolegę na trasie chodu.
Sudoł dotychczas swoje najlepsze wyniki osiągał na igrzyskach olimpijskich - w Atenach był siódmy, a w Pekinie dziewiąty. Na mistrzostwach globu wcześniej mu się nie wiodło, dwukrotnie ściągano go z trasy, w Osace przed dwoma laty był dopiero 21.
W tym sezonie przeżywa jednak renesans swojej kariery. Podczas mistrzostw Polski w Bydgoszczy, które rozegrano na kilka dni przed imprezą w stolicy Niemiec, wynikiem 1:21.49 poprawił swój rekord życiowy na 20 km. To efekt współpracy z Rosjaninem Ilią Markowem, mistrzem świata z Sewilli na dystansie 20 km, a także srebrnym medalistą igrzysk olimpijskich z Atlanty z 1996 roku.
"To otwarcie nowej karty w karierze Grzegorza, a wszystko dzięki zmianie podejścia władz PZLA do tematu chodu w naszym kraju. W przeszłości niestety zaniedbano bardzo tę dyscyplinę, straciliśmy kilku bardzo obiecujących zawodników, m.in. Romana Magdziarczyka. Teraz jest OK, to dobry czas dla polskiej lekkoatletyki, trzeba go wykorzystać" - powiedział Korzeniowski.
Pytanie tylko, czy dla Sudoła, który 28. sierpnia skończy 31 lat, na walkę o medale nie jest już za późno. – Zdobywałem dwukrotnie mistrzostwo olimpijskie w wieku 32 lat, a kolejny w wieku 36 lat, sądzę, że to wystarczy za odpowiedź. W sporcie trzeba dojść do pewnego poziomu i Grzegorz jest na dobrej drodze – zakończył Korzeniowski.
Sudoł, który w młodości marzył o karierze w motoryzacji i przez jakiś czas ścigał się nawet w gokartach, chce się skupić na poprawieniu swoich wyników. "Przyjechałem tutaj po medal i głośno o tym mówiłem. Niektórzy się tylko uśmiechali, a niedużo zabrakło" - powiedział Sudoł, przed którym kolejna szansa za dwa lata w południowokoreańskim Taegu.