Dla kołowego brzeskiej drużyny Rastko Stojkovica mecz w Kielcach był z pewnością podróżą sentymentalną. To właśnie tutaj występował przez kilka sezonów (2009-2013) zdobywając w 2013 roku trzecie miejsce w Lidze Mistrzów. Kilka tygodni po tym sukcesie rozstał się z Vive. W sobotę przywitała go nie tylko wrzawa kieleckich kibiców, ale również sporych rozmiarów transparent z jego podobizną i napisem "Witaj w domu". Takie powitanie dodało mu skrzydeł, bowiem Stojkovic jako pierwszy wpisał się na listę strzelców, a przez całe spotkanie imponował skutecznością pokonując broniącego bramki Vive Marina Sego siedmiokrotnie.

Reklama

Zawodnicy Mieszkowa, podobnie jak w meczu przed tygodniem, pokazali na co ich stać. W pierwszej połowie do 20. minuty wynik oscylował wokół remisu. Dopiero później kielczanie znaleźli sposób na dość skuteczną defensywę szczypiornistów z Brześcia odskakując im w 25. minucie na trzy trafienia (12:9). Końcówka pierwszej połowy zdecydowanie należała jednak do przyjezdnych, którzy przed przerwą zdążyli doprowadzić do wyrównania 14:14.

Po zamianie stron w 33. minucie Białorusini po raz ostatni wyszli na prowadzenie (16:15). Wtedy mocno przyspieszyli miejscowi, którzy wyłączyli atak Mieszkowa na prawie pięć minut. W 38. minucie Vive wygrywało już trzema bramkami (19:16). Kiedy 10 minut później gospodarze odskoczyli na pięć (25:20) wydawało się, że mistrzowie Polski mają już zwycięstwo w kieszeni. Wtedy jednak swoją waleczność pokazali rywale i błyskawicznie zmniejszyli straty.

W 52. minucie przewaga gospodarzy stopniała do zaledwie jednej bramki (25:24). W powietrzu wisiała sensacja, choć biorąc pod uwagę czterobramkową zaliczkę z pierwszego spotkania awans Vive wydawał się wciąż pewny. Końcówka spotkania była niezwykle emocjonująca, a oba zespoły prezentowały szybką, przyjemną dla oka piłkę ręczną.

W 56. minucie na trzy bramki znów odskoczyło Vive (29:26) jednak przyjezdni potrzebowali niespełna trzech minut, by zmniejszyć dystans do jednej (30:31). Ostatecznie kielczanom dzięki trafieniom Hiszpana Julena Aginagalde i Chorwata Manuela Strleka udało się ustalić wynik spotkania na 33:30.

W niedzielę kielczanie poznają rywala w ćwierćfinale. Będzie nim zwycięzca innego dwumeczu 1/8 finału pomiędzy stawianym w roli faworyta niemieckim SG Flensburg Handewitt a francuskim Montpellier HB. Walkę o udział w Final Four stoczą za miesiąc.

Vive Tauron Kielce – Mieszkow Brześć 33:30 (14:14)
Pierwszy mecz: 32:28 dla Vive; awans Vive.
Vive: Marin Sego – Michał Jurecki 2, Tobias Reichmann 5, Piotr Chrapkowski, Mateusz Kus, Julen Aginagalde 5, Karol Bielecki 3, Mateusz Jachlewski, Manuel Strlek 5, Krzysztof Lijewski 2, Denis Buntic 6, Uros Zorman 2, Ivan Cupic 3.
Mieszkow: Ivan Pesic, Dzmitrij Patotskij, Witalij Czarapienka – Maksim Babicziew, Artsiom Kulak, Dainis Kristopans 5, Dzmitrij Kamyszyk, Dzmitrij Nikulenkow 3, Rastko Stojkovic 7, Alexander Tioumentsev 3, Pawel Atman, Wiaczeslaw Szumak 1, Ljubo Vukic, Maksim Baranau 5, Simon Razgor 4, Siarhiej Szylowicz 2.
Kary: Vive – 10 min., Mieszkow - 6 min.