Czołowa trójka uzyskała nad peletonem sześć sekund przewagi. Dzięki temu i takiej samej bonifikacie Froome umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej, powiększając przewagę nad wiceliderem, swoim rodakiem Adamem Yatesem do 28 sekund.

Reklama

Jego najgroźniejszy rywal do końcowego zwycięstwa Kolumbijczyk Nairo Quintana (Movistar) traci do niego 35 sekund.

Dla Bodnara, mistrza w kraju w jeździe na czas, to najlepsza lokata w Tour de France w jego czwartym starcie w tym wyścigu. 31-letni kolarz z Oławy jest piątym Polakiem - po Lechu Piaseckim, Zenonie Jaskule, Michale Kwiatkowskim i Rafale Majce - który zajął co najmniej trzecie miejsce na etapie "Wielkiej Pętli".

Mijając metę podniósł rękę w geście radości. Miał powody, bo pomógł koledze z ekipy, liderowi klasyfikacji sprinterskiej Saganowi odnieść drugie etapowe zwycięstwo w wyścigu, a sam przegrał jeszcze tylko z Froome'em. Lider kolejny raz pokazał, że w każdych warunkach jest w stanie zaskoczyć rywali.

Tym razem, wspomagany przez kolegę z teamu Sky Gerainta Thomasa, zabrał się do ucieczki zainicjowanej przez mistrza świata Sagana i Bodnara na ok. 12 km przed metą. Czwórka ta uzyskała około 20 sekund przewagi i nie pozwoliła jej całkowicie zniwelować, peletonowi, w którym do finiszu szykowali się sprinterzy.

W czwartek kolarze mieli się ścigać na 184-kilometrowej trasie z Montpellier na legendarny szczyt Mont Ventoux. Organizatorzy poinformowali jednak, że wyznaczyli metę 6,5 km wcześniej, w Chalet Reynard. Dyrektor imprezy Christian Prudhomme uzasadnił to niekorzystną prognozą pogody - spodziewane są w tym rejonie gwałtowne wiatry.