Był to o wiele słabszy występ podopiecznych Tałanta Dujszebajewa w porównaniu do czwartkowej przegranej z Norwegią 20:22. Te dwie porażki najprawdopodobniej przesądzają o tym, że Polaków zabraknie w 1/8 finału. Do rozegrania mają jeszcze trzy spotkania, a ich rywalami będą Rosja, outsider Japonia oraz obrońca tytułu i gospodarz turnieju Francja. Ewentualna strata punktów w konfrontacji ze "Sborną" definitywnie przekreśli szanse na awans biało-czerwonych, bo trudno liczyć na sukces w pojedynku z ekipą "Trójkolorowych".

Reklama

Sobotnie spotkanie Polacy rozpoczęli fatalnie. Mistrzowie Ameryki prowadzili 5:0 i dopiero w ósmej minucie stracili pierwszego gola. Co prawda drużyna Dujszebajewa kilkakrotnie miała szanse na zniwelowanie strat, ale w decydujących momentach zawodnicy razili nieskutecznością i popełniali żenujące błędy. Wynikały one prawdopodobnie z wielkiej nerwowości w poczynaniach piłkarzy.

Jedynym jaśniejszym punktem w polskim zespole był Paweł Paczkowski, który dopiero co zaleczył kontuzję. Słabo spisywała się obrona, a w ataku dochodziło do przedziwnych zagrań, które niczego dobrego nie przynosiły. Eksperyment z dwoma obrotowymi i wycofaniem bramkarza też się nie sprawdził. Tym razem Adam Malcher, bardzo chwalony za swój występ przeciwko Norwegom, nie był tak dobrze dysponowany i lepsze od niego statystyki w bramce zaliczył Adam Morawski.

Brazylijczycy po początkowym mocnym uderzeniu potem umiejętnie pilnowali wyniku. W ich szeregach trudny do zatrzymania był grający w Orlenie Wiśle Płock Jose Guilherme Toledo, który w całym meczu zaliczył osiem trafień. W 23. minucie wygrywali już nawet 14:7. Tuż przed przerwą trzy trafienia Paczkowskiego i jedno Michała Daszka pozwoliły nieco zmniejszyć straty i pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 11:16.

W drugiej połowie gra się wyrównała, ale straty z pierwszej cały czas się utrzymywały. Za każdym razem gdy wydawało się, że Polacy się przełamią, znów dochodziło do prostych błędów, gubienia piłki, niecelnych podań, a dodatkowo w bramce rywali świetnie spisywał się Maik Santos.

Reklama

Gdy pięć minut przed końcem mistrzowie Ameryki ponownie objęli siedmiobramkowe prowadzenie (26:19), było jasne, że trudno będzie uratować choćby punkt. Tymczasem biało-czerwoni zaskoczyli przeciwnika, zdobyli cztery gole z rzędu (w tym dwa Łukasza Gieraka) i na półtorej minuty przed końcowa syreną było już tylko 23:26. Iskierka nadziei zgasła równie szybko jak się pojawiła i druga porażka Polski na MŚ stała się faktem.

Polska - Brazylia 24:28 (11:16).

Polska: Adam Malcher, Adam Morawski 1 - Marek Daćko 1, Krzysztof Łyżwa, Mateusz Jachlewski 4, Przemysław Krajewski, Paweł Niewrzawa 1, Patryk Walczak 1, Arkadiusz Moryto 1, Michał Daszek 2, Maciej Gębala 1, Rafał Przybylski 1, Paweł Paczkowski 6, Łukasz Gierak 2, Tomasz Gębala 2, Piotr Chrapkowski 1.

Brazylia: Maik Santos, Cesar Augusto Almeida - Henrique Teixeira 2, Joao Pedro Silva 2, Guilherme Miguel Torriani, Lucas Candido 1, Jose Guilherme Toledo 8, Alexandro Pozzer 3, Fabio Chiuffa 1, Oswaldo Guimaraes 2, Gabriel Ceretta, Rogerio Moraes, Cleryston David Novais 1, Thiago Ponciano, Haniel Vinicius Langaro 7, Thiagus dos Santos 1.