"Z każdym dniem mąż czuje się lepiej. Od niedawna zaczął ćwiczyć w egzoszkielecie i świetnie sobie radzi. Rehabilitanci są zdziwieni, jak szybko czyni on postępy. Pod wrażeniem jest też pan ordynator, doktor Grzegorz Chabik, który wspaniale opiekuje się mężem. Wszyscy w ośrodku wykonują bardzo dobrą robotę” – powiedziała Iwona Szurkowska.
„Powoli wraca czucie, ale czasami występuje tzw. przeczulica. To stan, gdy jest się bardzo wrażliwym na wszelkiego rodzaju bodźce. Lekarze powiedzieli, że w uszkodzonym fragmencie rdzenia na odcinku szyjnym widać nowe przesmyki, co wskazuje na to, że układ nerwowy zaczyna powoli się odbudowywać” - wyjaśniła.
Żona legendarnego kolarza ma nadzieję, że być może niedługo Szurkowski zacznie poruszać się z balkonikiem.
„Wszystko zależy od badań w najbliższych dniach. Żeby chodzić z balkonikiem, trzeba się na nim oprzeć, ale jest problem z barkami. Musimy poczekać na diagnozę. Trzeba trzymać kciuki, żeby barki +puściły+. Jeśli tak się stanie, to rehabilitacja przyspieszy” – dodała.
Stan Szurkowskiego poprawił się na tyle, że od kwietnia będzie mógł spędzać weekendy w swoim domu w Warszawie, oczywiście nie zaniedbując ćwiczeń rehabilitacyjnych.
Dramat wydarzył się 10 czerwca ubiegłego roku podczas wyścigu weteranów w Kolonii. Tuż przed Szurkowskim przewróciło się dwóch kolarzy, a on sam upadł na twarz. Doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego i czterokończynowego porażenia. Ponadto miał uszkodzoną czaszkę, połamaną w kilku miejscach szczękę, zdeformowany nos, wyrwaną wargę.
W Niemczech przeszedł kilka operacji kręgosłupa i twarzy. Tam rozpoczął rehabilitację, którą od siedmiu miesięcy kontynuuje w Konstancinie.
Długo ukrywał przed opinią publiczną tę historię. Postanowił zabrać głos dopiero na początku listopada, gdy okazało się, że koszty leczenia przekraczają możliwości rodziny. Oddźwięk okazał się ogromny i pomoc popłynęła szerokim strumieniem.
73-letni Szurkowski to najbardziej utytułowany polski kolarz w historii, m.in. mistrz świata z 1973 roku, dwukrotny srebrny medalista olimpijski i czterokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju. Powszechnie uważano go za najlepszego zawodnika-amatora na świecie.
Interesowały się nim czołowe grupy zawodowe, m.in. belgijska Molteni, w której występował słynny Eddy Merckx, ale w tamtych czasach kolarze z bloku państw socjalistycznych nie mieli możliwości przejść na zawodowstwo.
Po zakończeniu kariery Szurkowski z sukcesami prowadził kadrę narodową (1984-88). W 1985 roku jego podopieczny Lech Piasecki wygrał Wyścig Pokoju i został mistrzem świata, a trzy lata później na igrzyskach olimpijskich w Seulu biało-czerwoni sięgnęli po srebro w wyścigu drużynowym.
Szurkowski był twórcą pierwszej w Polsce kolarskiej grupy zawodowej Exbud (1988-89), dyrektorem polskiej części Wyścigu Pokoju, a także prezesem Polskiego Związku Kolarskiego (2010-11). Ostatnio prowadził sklep rowerowy na warszawskiej Woli.
W plebiscycie na najlepszego sportowca Polski XX wieku zajął drugie miejsce, za Ireną Szewińską. Ma najwyższe odznaczenia państwowe, w tym Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.