Obostrzenia zdejmowane są z branż związanych z działalnością artystyczną, kulturalną. Tymczasem branża imprez sportowych pozostaje zamrożona - zwrócił uwagę dyrektor Maratonu Warszawskiego Marek Tronina.

Powołano do życia Polskie Stowarzyszenie Organizatorów Imprez Sportowych i Rekreacyjnych, które ma za zadanie reprezentować całą branżę.

Reklama

Mamy takie poczucie, że po prostu o nas zapomniano. To jest oczywiście przede wszystkim nasza wina. Dość długo czekaliśmy na to, by w którymś etapie odmrażania gospodarki pojawiła się zgoda na organizację masowych imprez sportowych. Mieliśmy dość pewne informacje, że jeszcze w lipcu będzie można organizować zawody do tysiąca osób. W ostatnim komunikacie rządu takiego zezwolenie jednak nie ma - dodał.

Według różnego rodzaju szacunków rocznie w Polsce w sportowych imprezach masowych uczestniczy nawet 1,5 mln osób.

Przedstawiciele stowarzyszenia zapewniają, że przeanalizowali m.in. zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia i mają gotowy pakiet rozwiązań, o którym chcieliby rozmawiać.

Chcemy wyjaśnić decydentom, że bieg masowy nie jest bardziej niebezpieczny pod względem epidemiologicznym niż udział w koncercie, czy wizyta w galerii handlowej - podkreślił Tronina.

Inne kraje z dużym wyprzedzeniem informują o planach zdjęcia obostrzeń przy organizacji imprez sportowych. Wzorowym przykładem komunikacji są dla nas Niemcy, gdzie już wiadomo, że od 1 września będzie można organizować zawody do 5 tysięcy uczestników - dodał dyrektor Enea IRONMAN 70.3 Gdynia Michał Drelich.

Reklama

Zdaniem organizatorów potrzeba osiem, dziesięć tygodni wyprzedzenia, aby przygotować zawody na odpowiednim poziomie.

Stowarzyszenie zwraca również uwagę, że zakaz organizacji imprez sportowych negatywnie odbija się na innych branżach.

To nie tylko kwestia nas jako organizatorów. Imprezy sportowe napędzają też inne branże, jak turystyka. Do tego dochodzą producenci medali, koszulek, czy firmy odpowiedzialne za pomiar czasu. To jest cała rzesza przedsiębiorców, którym biznesy się sypią - ocenił dyrektor Biegu Rzeźnika Mirosław Bieniecki.

Straty ponoszone przez całą branżę organizatorów nie są znane. Tronina zdradził jednak, że miesiąc funkcjonowania biura to ok. 120 tys. złotych.

Maraton Warszawski nieprzerwanie odbywa się od 1979 roku. Tegoroczna edycja zaplanowana jest na 27 września. Zgodnie z obecnymi przepisami mogłoby w nim wystartować maksymalnie tylko 150 osób. Taki limit wprowadzono przy okazji czwartego etapu odmrażania sportu.

Jesteśmy gotowi zrezygnować z niektórych elementów towarzyszących maratonowi, jak bieg dzieci. Sam maraton, przy zachowaniu opracowanych przez nas standardów sanitarnych, byłby bezpieczny zarówno dla dwóch, jak i dziesięciu tysięcy uczestników - powiedział Tronina.

W celu zapewnienia bezpieczeństwa dostosowano by m.in. funkcjonowanie biura zawodów. Inaczej wyglądałby także start, który jest w tej kwestii najbardziej newralgicznym momentem.

Najważniejsze to odpowiednio zarządzać uczestnikami. Przecież nikt, kto bierze udział w zawodach nie ma kontaktu ze wszystkimi 15 tysiącami ludźmi. Zawodnicy ruszaliby na trasę w falach, co kilkanaście minut, a na swoją porę czekali na dużej, otwartej przestrzeni. W trakcie samego biegu stawka szybko się rozciąga - uważa Tronina.

Stowarzyszenie oczekuje, że do końca sierpnia będzie można organizować zawody z limitem tysiąca uczestników, a od 1 września do pięciu tysięcy.