Obie drużyny zmierzyły się ze sobą dwa razy w ciągu tygodnia. W poprzedniej kolejce w Zagrzebiu mecz zakończył się remisem (22:22). W chorwackiej ekipie zabrakło kołowego reprezentacji Polski Patryka Walczaka, a w zespole gospodarzy kontuzjowanego Arkadiusza Moryty.

Reklama

Mandic wyprawiał w bramce cuda

Przed czwartkowym spotkaniem uhonorowano byłego zawodnika kieleckiej drużyny Roberta Nowakowskiego. Popularny „Kosa” jest drugim w historii najlepszym strzelcem klubu z Kielc (po Zbigniewie Tłuczyńskim), w 180 meczach zdobył 1079 bramek.

Reklama

Mecz w Hali Legionów rozpoczął się od nieskutecznej gry kielczan w ataku. Goście błyskawicznie to wykorzystali i w trzeciej minucie po rzucie Filipa Glavasa prowadzili 3:1. Polska drużyna znów miała olbrzymie problemy z pokonaniem Mateja Mandica. Chorwacki bramkarz w popisowy sposób zatrzymał rzuty Igora Karacica, Arcioma Karaleka i Dylana Nahi, obronił też rzut karny wykonywany przez Benoita Kounkouda.

Show Szymona Wiadernego

Tymczasem rywale wykorzystywali każdy błąd mistrzów Polski. Po kontrze wykończonej przez Filipa Glavasa, zespół z Zagrzebia wygrywał już 7:2 (14. min). Niemoc strzelecką drużyny z Kielc przełamał dopiero Michał Olejniczak - dwukrotnie pokonał Mandica. Kontratak skutecznie wykończył Daniel Dujshebaev i gospodarze odrobili część strat (5:8 – 17. min).

Kolejny fragment to show Szymona Wiadernego. Młody lewoskrzydłowy Industrii trzykrotnie pokonał Mandica i podopieczni Tałanta Dujszebajewa znów zbliżyli się do rywali (9:11 – 24. min). Zespołowi chorwackiemu coraz trudniej przychodziło zdobywanie bramek. Minutę przed przerwą Wolff obronił rzut Glavasa, a do remisu doprowadził kołowy kielczan Nicolas Tournat (12:12).

Reklama

Zwycięstwo po ciężkim boju

Drugą część meczu w popisowy sposób rozpoczął Wolff, który obronił rzut karny wykonywany przez byłego zawodnika klubu z Kielc Ivana Cupica. Chwilę później do chorwackiej bramki trafił Alex Dujshebaev i gospodarze po raz pierwszy od dłuższego czasu wygrywali (13:12). W 39. min Wolff powtórzył swój wyczyn. W zespole z Zagrzebia na linii siedmiu metrów stanął Timur Dibirow, ale i Rosjanin przegrał pojedynek z niemieckim bramkarzem.

Pięć minut później kielczanie po raz pierwszy wyszli na dwubramkowe prowadzenie (18:16), po tym jak Mandica pokonał Nahi. Na dziesięć minut przed końcem z rzutu karnego pomylił się rozgrywający bardzo dobry mecz Wiaderny. Rywale odpowiedzieli bramką Milosa Kosa i na tablicy świetlnej znów pojawił się remis (21:21). Chwilę później błąd w ataku popełnił Szymon Sićko i po kontrze Dibirow wyprowadził gości na prowadzenie.

Będący pod presją mistrzowie Polski odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób. Tym razem Sićko się nie pomylił, kolejne dwie bramki dołożył Michał Olejniczak i na niespełna cztery minuty przed końcowym gwizdkiem arbitrów polska drużyna prowadziła 25:22. W międzyczasie świetną paradą popisał się Wolff, który obronił rzut Jakova Gojuna. Zdesperowani goście zgubili piłkę w ataku, przejął ją Nahi i po chwili przewaga Industrii wzrosła do czterech trafień. Losy meczu w tym momencie były już praktycznie rozstrzygnięte i kielczanie po ciężkim boju odnieśli czwarte zwycięstwo w tej edycji Ligi Mistrzów.

Industria Kielce – HC Zagrzeb 28:24 (12:12)
Industria Kielce: Andreas Wolff – Szymon Wiaderny 5, Michał Olejniczak 4, Benoit Kounkoud 3, Nicolas Tournat 3, Daniel Dujshebaev 3, Dylan Nahi 3, Arciom Karalek 2, Igor Karacic 2, Szymon Sićko 2, Alex Dujshebaev 1, Paweł Paczkowski, Tomasz Gębala
HC Zagrzeb: Matej Mandic – Milos Kos 6, Timur Dibirow 5, Adin Faljic 3, Zvonimir Srna 3, Aleks Kavcic 2, Filip Glavas 2, Ivan Cupic 2, Luka Klarica 1, Davor Cavar, Jakov Gojun, Edin Klis, Karpo Sirotic, Yoel Cuni Morales, Matic Suholeznik
Karne minuty: Industria – 6, Zagrzeb – 8. Sędziowali: Vaclav Horacek i Jiri Novotny (Czechy)
Widzów: 3 500