We wtorek sąd apelacyjny zajął się odwołaniami od wyroków pierwszej instancji, które wnieśli adwokaci oskarżonych, a także prokuratorzy żądający wyższych kar.

Na sali nie było prawie nikogo spośród oskarżonych. Ryszard F. nie przyjechał do Wrocławia z powodów zdrowotnych. Nie było też głównego oskarżonego w tej sprawie, byłego prezesa Arki Jacka M.

"Bali się, że jak zostaną skazani, to sąd każe ich od razu zatrzymać. Lepiej było nie ryzykować" - komentowano nieobecność 15 spośród 17 oskarżonych. Odwagą wykazali się jedynie Krzysztof S., były piłkarz Arki, i ekswiceprezes gdyńskiego klubu Grzegorz G.

Rozprawa apelacyjna rozpoczęła się od wystąpienia prof. Jacka Giezka, który chciał wystąpić do Sądu Najwyższego z pytaniem, czy sędziowie są uczestnikami lub organizatorami meczów piłkarskich. Prowadzący rozprawę sędzia Bogusław Tocicki uznał jednak, że na takie pytanie może odpowiedzieć także sąd apelacyjny.

Kiedy prokurator Krzysztof Grzeszczak wniósł o ujawnienie i włączenie do sprawy Arki zeznań zatrzymanego w poprzednim tygodniu Jerzego G., po sali rozszedł się głośny szum.

"Cieszyliśmy się razem ze wszystkimi adwokatami" - powiedział DGP Andrzej Grabiński, obrońca Ryszarda F. "Oznacza to bowiem, że trzeba będzie przesłuchać kolejnych świadków. Do G. na pewno będziey mieć mnóstwo pytań, a sąd apelacyjny jest od tego, żeby oceniać dowody, a nie prowadzić śledztwo. Dlatego zeznania G. zostaną wyłączone z tej sprawy i albo wyrok zostanie uchylony, albo sprawa zostanie skierowana do ponownego rozpatrzenia" - uważa mecenas Grabiński.

Sąd zgodził się jednak przesłuchać świadka Jerzego G. na kolejnej rozprawie, która odbędzie się 12 stycznia. Mowy końcowe mogą być kontynuowane jeszcze dzień później.

Obrona znowu będzie starała się udowodnić, że paragraf 296 b kodeksu karnego nie dotyczy sędziów i obserwatorów meczów, a także, że spotkania II ligi w latach 2003-05 nie były rozgrywkami profesjonalnymi (tylko takich dotyczy paragraf mówiący o korupcji w sporcie). "Wśród wskazanych przez prokuraturę meczów jest spotkanie Arki z MKS Mława, stowarzyszeniem, w którym grali sami amatorzy, utrzymujący się ze stypendiów. I to ma być profesjonalna liga? Postaramy się udowodnić, że 296 b to bubel prawny" - zapowiada Grabiński.