PRZEGLĄD SPORTOWY: Postanowił pan, że do końca sezonu będzie grał w Ruchu. To ostateczna decyzja? A jeśli klub zdecyduje się jednak sprzedać Macieja Sadloka bądź Artura Sobiecha, to pan również zmieni zdanie?
ANDRZEJ NIEDZIELAN: Podałem działaczom Ruchu rękę i dałem im słowo, że zostanę. To sprawa honorowa. Postawiłem warunek: żadnej wyprzedaży zespołu nie będzie i oni mnie o tym zapewnili. Jesienią fajnie graliśmy, wszyscy nas chwalili, więc dobrze byłoby tę passę podtrzymać wiosną. Jak drużyna będzie dalej mocna, to zyska na tym klub i każdy z piłkarzy.
PS: Jednak gdyby życie zmusiło pana do weryfikacji planów jeszcze tej zimy, to co pan zrobi? Zostawił pan sobie jakąś otwartą furtkę? W Polonii Warszawa, albo w greckiej Larisie.
Nie wiem, czy zamknąłem za sobą drzwi. Na siłę jednak nie będę niczego robił. Teraz nie jestem po prostu przekonany do odejścia z Ruchu. W połowie sezonu chyba nie powinno się czegoś takiego zrobić. Zostały cztery miesiące tej rundy, a to nie tak dużo. W czerwcu zastanowię się nad tym, co ma być dalej. Teraz żyję tym, że mamy w zespole fajną atmosferę. Owszem, klub ma problemy i tego nie ukrywamy, ale to nie wpływa na relacje między piłkarzami. Liczę też na jeszcze lepszą naszą grę i moją wysoką formę.
PS: Prezes Polonii położył przed panem umowę na dwieście tysięcy euro, a pan opowiada sentymentalne historie.
Jakby chodziło o pieniądze, to już by mnie w Chorzowie nie było. Oferta Polonii była interesująca. Finansowo i sportowo, bo to jest bardzo dobry klub, który w przyszłości chce walczyć o mistrzowski tytuł. I jeśli stołeczni działacze będą mieli ochotę, to wrócimy do rozmów latem. W tym oknie transferowym raczej już nic nie powinno się zdarzyć.
p