Czy znakomita dyspozycja byłego gracza duńskich klubów świadczy o słabości naszej ligi? - Ale przecież ekstraklasa wcale nie stoi na niskim poziomie. Sporo spotkań toczy się w szybkim tempie. Proszę spojrzeć na takiego Sławomira Peszko. W Europie spokojnie dałby sobie radę - przekonuje 35-letni golkiper, który żałuje, że tak późno wrócił do kraju.

Reklama

- Miałem przyjechać siedem lat temu. Gdyby tak się stało, grałbym teraz na pewno w mocniejszym klubie - dodaje.

Jeśli Onyszko utrzyma swoją wyśmienitą formę, będzie miał duże szanse na trafienie do czołowych polskich drużyn. - Teraz priorytetem jest utrzymanie Odry w ekstraklasie. W Wodzisławiu dbają o mnie. W niedzielę nie dostałem nawet tortu dla najlepszego gracza meczu. Chyba boją się, że utyję - mówi z uśmiechem.

Największym jednak obecnie jego marzeniem jest powrót po 13 latach do reprezentacji. - Ponowne występy z orzełkiem na piersi to byłoby dla mnie coś naprawdę wielkiego - mówi Onyszko, który w 1997 roku zagrał z Litwą (2:0) i Łotwą (3:2). Pięć lat wcześniej zdobył srebrny medal na igrzyskach w Barcelonie. Był wtedy rezerwowym bramkarzem.

p