Udało nam się ustalić, że na najbliższym meczu ligowym, w poniedziałek z Jagiellonią Białystok, pomocnika warszawskiej drużyny ma obserwować szef skautów tego klubu Ali Bouafia. Monaco w tym sezonie zawodzi w lidze, w której zajmuje dziewiąte miejsce. Awansowało już jednak do finału Pucharu Francji.

Reklama

Może zainteresowanie ze strony innych klubów ma jakiś wpływ na decyzję Legii, która z Szałachowskim jako pierwszym z grona ośmiu piłkarzy, którym kończą się umowy, chce związać się na kolejny sezon. Gdyby władze stołecznego klubu zwlekały z taką decyzją, to po zakończeniu kontraktu Szałachowski mógłby odejść za darmo. A jeśli złoży podpis na nowym kontrakcie, to latem ewentualny chętny na jego usługi będzie musiał zapłacić za niego Legii.

- Szczerze mówiąc nie sądzę, by była to jakaś bardzo znacząca kwota. Monaco nie ma teraz wielkich pieniędzy. Gdyby był wolnym zawodnikiem, to wówczas na pewno łatwiej byłoby mu trafić do tego klubu - mówi Vicent Menichini z lokalnego dziennika „Nice Matin".

Z pewnością jednak Monaco stać na wyłożenie około miliona euro. Latem zeszłego roku na wzmocnienia wydało 10 milionów. Jeśli transfer dojdzie do skutku, to Szałachowski może zastąpić największą gwiazdę klubu Nene. Grający na lewym skrzydle Brazylijczyk strzelił w tym sezonie 14 goli i interesują się nim bogatsze kluby od Monaco, jak Juventus czy Fenerbahce Stambuł. Turcy zimą byli gotowi zapłacić 10 milionów euro. Jeśli Nene zostanie, wówczas Polak o miejsce w składzie konkurowałby na prawej pomocy z Alejandro Alonso.

p