Liverpool był faworytem pierwszego półfinału. Przed meczem okazało się jednak, że nie wyjdzie na boisko najlepszy napastnik klubu, były zawodnik Atletico, Fernando Torres. Reszta drużyny zmuszona była do dwudniowej podróży z powodu zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Anglią.
Spotkanie rozstrzygnęło się już w dziewiątej minucie. Obrońcy "The Reds" wykazali się dużą nieporadnością i nie zdołali wybić strzału Diego Forlana, który uderzał w dużym zamieszaniu pod bramką Pepe Reiny. Później hiszpański golkiper kilkakrotnie ratował drużynę od utraty kolejnych bramek.
Przed meczem minutą ciszy uczczono zmarłego w środę honorowego przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Juana Antonio Samarancha.
W drugim półfinale największa sensacja tych rozgrywek - angielski Fulham, bezbramkowo zremisował na wyjeździe z Hamburgerem SV. Anglicy również musieli długo podróżować do Niemiec (17 godzin), ale nie pozwolili rywalom na zdobycie bramki i w rewanżu będą faworytami.
Kibice w Hamburgu byli wyraźnie zawiedzeni, gdyż ich ulubieńcy przeważali. Wciąż liczą, że gospodarze zagrają 12 maja w finale na swoim stadionie. Rewanże półfinałów odbędą się za tydzień.