Od kilku miesięcy trwa konflikt pomiędzy fanami Cracovii a właścicielem klubu Januszem Filipiakiem. Szef Comarchu przed sezonem podjął decyzję o "wymianie publiczności". Chciał wyeliminować ze swojego stadionu chuliganów, a przyciągnąć spokojnych kibiców i całe rodziny. Niestety, wylał dziecko z kąpielą. Tak słabej frekwencji na stadionie "Pasów" nie było od dawna. Nawet na trzecią ligę przychodziło więcej widzów.
W obecnych rozgrywkach mecze Cracovii ogląda średnio około 2 tysięcy osób. Tyle właśnie sprzedano karnetów na cały sezon, a biletów na poszczególne mecze nie przewidziano. I taka liczba kibiców Cracovii obejrzy sobotnie derby. O ile wejdą na stadion, bo pojawił się nawet pomysł, by w ramach protestu fani weszli na trybuny dopiero w drugiej połowie. Pomysł szybko upadł, bo klub odpowiedział, że równo z pierwszym gwizdkiem zamknięte zostaną bramy stadionu - pisze DZIENNIK.
Iskrzy także w zespole "Pasów". W trakcie środowego treningu Stefan Majewski odesłał połowę drużyny do szatni. To nie pierwszy raz szkoleniowiec całkowicie zaskoczył piłkarzy. Co ostatnio coraz odważniej okazują swoje niezadowolenie. "Gołym okiem widać, że brakuje nam takiego zawodnika jak Piotrek Giza" - wypalił niedawno kapitan Cracovii Arkadiusz Baran.
Ale Filipiak ani myśli zwalniać Majewskiego. "Wspólnie zbudujemy wielką Cracovię" - powtarza jak mantrę właściciel klubu. Dużo spokojniej jest w obozie Wisły. Jedynym zmartwieniem Macieja Skorży jest to, że do derbów przygotowywał się bez kadrowiczów, którzy dopiero wczoraj wrócili do Krakowa. Dzisiaj odbędą jedyny pełny trening z resztą drużyny. W bramce wiślaków najprawdopodobniej stanie Marcin Juszczyk, który zastąpi chorego na grypę żołądkową Mariusza Pawełka.
Mecz Cracovii z Wisłą odbędzie się w sobotę o godzinie 16.00.