Kibole protestują, bo klub dał zakaz stadionowy jednemu z ich przywódców - "Staruchowi". "Prawo jest jednoznaczne: zabrania nie tylko odpalania, ale nawet wnoszenia rac na stadion! Każdy, kto coś takiego zrobi, automatycznie dostaje zakaz i ma sprawę w sądzie grodzkim. Kilku osobom, które odpaliły race, cofnęliśmy zakazy. Zostali skazani na 30 dni prac społecznych, ale odpracowali je i wrócili na stadion" - tłumaczy Miklas w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Jeżeli kibole dalej będą przeszkadzali piłkarzom, to działacze zburzą trybuny otwarty. Fani nie będą mogli wejść dopóki nie powstaną nowe. "Wcześniej planowaliśmy, że łuki i trybuna otwarta będą wyburzane stopniowo. Na koszt miasta miały powstać konstrukcje tymczasowe. Ale przychodzących na stadion nie interesuje ani drużyna, ani jej wyniki, więc całkiem prawdopodobne, że zamkniemy wszystkie trzy trybuny naraz. Oszczędzi to miastu kosztów i mniej więcej o pół roku przyspieszy powstanie nowego stadionu" - wyjaśnia prezes Legii.
Wszyscy w klubie mają już tego dość. Kibole Legii nie wspierają drużyny, tylko urządzają żałosne przedstawienia. "Ludzi na <Żylecie> nie interesuje drużyna i jej wyniki. Jeśli wciąż będą przeszkadzać piłkarzom, to całkiem prawdopodobne, że już wiosną zburzymy tę trybunę" - mówi prezes Legii, Leszek Miklas.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama