"Dzięki tej wygranej możemy spokojniej patrzeć w przyszłość" - cieszył się trener Legii, Jan Urban.

Remis w Lubinie przy jednoczesnym awansie Wisły Kraków do finału Pucharu Polski dał piłkarzom z Łazienkowskiej przepustkę do europejskich pucharów. Stołeczny klub zagra w Pucharze UEFA niezależnie od wyników w ostatnich trzech kolejkach ligowych. Sztab szkoleniowy Legii nie ma jednak wątpliwości, że z obecnym składem nie uda się zawojować Europy.

Reklama

"Po sezonie z kilkoma zawodnikami będziemy się musieli się rozstać. W Legii powinni grać piłkarze, którzy w każdym meczu dają z siebie wszystko. Młodzi zawodnicy spisują się bardzo dobrze, ale do pierwszego zespołu powinno się ich wprowadzać znacznie wolniej" - zapowiedział Urban.

Teraz piłeczka leży po stronie zarządu Legii. Największy problem Urbana polega jednak na tym, że polityka transferowa klubu nie zależy tylko od niego. Dyrektor sportowy warszawian Mirosław Trzeciak ostatnie kilka tygodni spędził co prawda w Hiszpanii, ale zmusiła go do tego nie potrzeba wzmocnienia zespołu, a sytuacja rodzinna. Dlatego chociaż już kilka tygodni temu Urban przekazał działaczom listę piłkarzy, których chciałby ściągnąć do klubu w letnim okienku transferowym, ponownie może skończyć się tylko na hucznych zapowiedziach.

Podczas meczu w Lubinie mógł on przyjrzeć się zawodnikowi, który może wzmocnic Legię przed nowym sezonem. W 30 min Szymon Pawłowski po świetnej indywidualnej akcji pokonał znakomicie broniącego Jana Muchę. Może się jednak okazać, że młodzieżowy reprezentant Polski będzie dla Legii zwyczajnie zbyt drogi.

Inni piłkarze, o których stara się Legia to - Marcin Robak, Marcin Kaczmarek i Marcin Kuś z Korony Kielce, Jarosław Bieniuk z Antalyasporu, Tomasz Jarzębowski z Bełchatowa, Marka Wasiluka z Jagielloni i Manuela Arboledę z Zagłębia. Po tym co legioniści pokazali w Lubinie wiadomo już, że wzmocniania są niezbędne. Inaczej warszawski klub może się w europejskich rozgrywkach skompromitować.

"Z przebiegu pierwszej połowy nikt nie był zadowolony. Nie traciliśmy jednak głowy, bo do pełni szczęścia brakowało nam tylko jednego gola" - mówił po meczu kapitan Legii Aleksandar Vuković.

Reklama

Serbski pomocnik odetchnął z ulgą w 59. minucie, kiedy dwójkowa akcja Miroslava Radovicia i Chinyamy zakończyła się bramką tego ostatniego. Mimo przygniatającej przewagi Zagłębia w ostatnich minutach, lubinianie nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Po uderzeniu Rui Miguela z blisko 40 metrów Jana Muchę uratowała poprzeczka!"Słowacki bramkarz był zdecydowanie najmocniejszym punktem Legii. Obronił w kilku nieprawdopodobnych sytuacjach" - mówił z uznaniem trener gospodarzy Rafał Ulatowski.

Jeden Mucha to jednak za mało, żeby zwojować Europę. Dobrze, że Urban zdaje sobie z tego sprawę.