p

Zobacz wywiad z Dariuszem Dudką

"Przez ostatnie dwa lata bardzo zmieniłem się jako piłkarz. Przestałem być „elektryczny”, nie boję się meczów o wielka stawkę, noga absolutnie mi nie drży" – dodaje piłkarz Wisły Kraków.

Reklama

Na mundialu Dudka był rezerwowym, dziś - podobnie jak Mariusz Lewandowski - stanowią o sile drugiej linii. "Razem z Mariuszem przeszliśmy długą drogę i, mam taką nadzieję, zrobiliśmy duże postępy. Zresztą, gdyby było inaczej, czy taki trener jak Leo Beenhakker widziałby w nas potencjał?" – pyta.

Jest jednym z ośmiu piłkarzy, którzy grali w drużynie Pawła Janasa, dwa lata temu w Dortmundzie, a teraz mają szansę wyjść w podstawowej jedenastce w niedzielny wieczór w Klagenfurcie. Już żyje tym meczem. Przyznaje, że będzie najważniejszym jakie rozegrał w życiu - czytamy w "Fakcie".

"Wiemy, że niezwykle ważna będzie rola pomocników, musimy długo utrzymywać się przy piłce, bo wtedy to oni biegają, a my mamy kontrolę. Selekcjoner żyje tym meczem od trzech miesięcy. Powtarzał nam przy każdej okazji, przed wszystkimi meczami sparingowymi, że mamy je traktować jak bój z Niemcami. Ale sam po sobie nie daje poznać, że buzują w nim emocje. Na zewnątrz jest spokojny, co jest o tyle dobre, że przekłada się na nasz spokój. Wiemy też, że to właśnie dzięki trenerowi w naszą drużynę nie walą gromy. Pamiętam dobrze, że przed mundialem krytykowano nas tak naprawdę, zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek. Teraz jest inaczej - cała Polska w nas wierzy. Beenhakker roztoczył nad nami taki parasol ochronny, wszystko wziął na siebie" - opowiada. "A my jesteśmy gotowi mentalnie i wiemy, co trzeba zrobić, żeby nie skończyło sie jak przed dwoma laty. Po prostu zagrać ofensywnie. Jeśli cały czas się bronisz, to musi skończyć się źle" – kończy piłkarz.