Pamiętacie jak cztery lata temu studząc emocje nad małym jasnym patrzyliście jak Thedoris Zagorakis odbiera Puchar Rimeta? Pamiętacie jak przypominaliście sobie wtedy na szybko najwspanialsze momenty Euro 2004? Niesamowitą postawę Greków? Jeden z najwspanialszych i najbardziej fascynujących meczów jakie się wydarzyły w historii futbolu, czyli zwycięstwo Czechów z Holandią 3:2? Cristiano Ronaldo i Wayne'a Rooney'a, którzy właściwie dopiero wtedy pokazali się światu? Niesamowite portugalskie stadiony, niektóre jakby zespolone ze skałami?
A pamiętacie, że ponad tym wszystkim, oglądając złotych medalistów w trakcie rundy honorowej i wspominając tamte momenty, dominowało w was uczucie smutku i pustki? Myśleliście sobie: "teraz cztery długie lata przerwy" - pisze "Przegląd Sportowy".
I minęły. Znowu mamy Euro, a dodatkowo tym razem szczęście jest naprawdę pełne. Po raz pierwszy w historii w tej fantastycznej imprezie udział wezmą Polacy. Nie udało się to naszym najwspanialszym trenerom z Kazimierzem Górskim na czele. Musiał dopiero pojawić się starszy sympatyczny facet z Holandii, lubiący cygaretki, capuccino i wyzwania. Facet obdarzony suchym i niezwykle ironicznym humorem, który przeciągnął cały niemal naród na swoją stronę - jasną stronę księżyca. I w nim cała nadzieja. Nim i piłkarzach.
Będzie się można oderwać wreszcie na chwilę od wrocławskiej prokuratury. Od kolejnych ludzi z futbolowego światka, którzy z dnia na dzień nazwiska zmieniali w inicjały, a oczy w czarne paski. Od porażek w europejskich pucharach i zamieszek na stadionach, które przypominają kurniki. Futbol znowu ma sens.
Wszystkie 16 drużyn już zawitało do Austrii i Szwajcarii. Małe miasteczka, które jako swoje bazy obrały kolejne zespoły, zamieniają się w małe enklawy narodowe. Bad Tatzmannzdorf, gdzie zatrzymała się na czas mistrzostw reprezentacja Chorwacji jest już całe trójkolorowe i w szachownice. Coraz bardziej biało-czerwone staje się już też Bad Waltersdorf, w którym mieszkają i przygotowują się Polacy. Główne place większych miast już zaczynają być opanowane przez przybyszów z całej Europy. Od Rosji po Portugalię. I jest ich więcej z każdym lądującym samolotem i z każdym przyjeżdżającym pociągiem. A to przecież dopiero początek. Zaczyna się już więc czuć atmosferę prawdziwego piłkarskiego święta.
Święto, świętem, zabawa, zabawą, ale... - mimo hasła wypisanego na autobusie wożącym naszą reprezentację (liczy się sport i dobra zabawa) - wszyscy w Polsce czekają już na mecz z Niemcami. Czekają na pierwsze w historii zwycięstwo biało-czerwonych z zachodnim sąsiadem.
Czekają kibice, ale i czekają piłkarze. Jacek Krzynówek mówi: "Czas po raz pierwszy ich pokonać." Także Leo Beenhakker jest dobrej myśli: "Zrobiłem wszystko co było w mojej mocy. Piłkarze na treningach dawali z siebie sto procent. Zgrupowanie w Donaueschingen było jednym z najlepszych na jakich byłem, jeżeli nie najlepszym. Każdego dnia robimy krok do przodu. Teraz wszystko w nogach piłkarzy".
A to co szokuje, to spokój naszych piłkarzy, luz z jakim podchodzą do tego turnieju. Po takim Mariuszu Lewandowskim naprawdę widać, że on się tych strasznych Niemców nie boi. On naprawdę uważa, że to tacy sami ludzie. Widać, że nie rzuca słów na wiatr mówiąc - "Możemy wygrać z każdym".
Oczywiście zgodnie z zaleceniami trenera Beenhakkera trzeba mocno stąpać po ziemi. Niemcy są lepszymi od naszych piłkarzami, a ich reprezentacja jest lepszą od naszej drużyną. I co z tego? Dawid też wygrał z Goliatem, a dysproporcja między naszymi Orłami a Bundesteamem Joachima Loewa nie jest aż taka wielka, jak między biblijnymi bohaterami. Kibice szukają więc nadziei w statystykach i historii. Pocieszają się, że Niemcy są drużyną turniejową i się wolno rozkręcają.
Innym argumentem za naszymi ma być fakt, że Niemcy nie wygrali meczu w mistrzostwach Europy od 1996 roku i finałowego zwycięstwa z Czechami (2:1), a w dwóch poprzednich turniejach nie wychodzili nawet z grupy. Niestety z tego też nie wynika zupeł nie nic.
Bo futbol jest zupełnie nieprzewidywalny i właśnie dlatego wszyscy go kochają. Podczas tego turnieju dojdzie jeszcze do niejednej całkowicie urągającej zdrowemu rozsądkowi niespodzianki. Miejmy nadzieję, że pierwszą cała Europa zobaczy już za kilka godzin.