Proedl zawędrował na nasze pole karne, bo Austriacy postawili już wszystko na jedną szalę. I opłaciło się, bo to właśnie po faulu Mariusza Lewandowskiego na obrońcy sędzia podyktował "jedenastkę", której Artur Boruc nie zdołał obronić.

"Straciliśmy pechowo bramkę, ale na szczęście sędzia widział faul w końcówce spotkania. Rzut karny nam się należał, Lewandowski mnie faulował" - zarzeka się Proedl.