Dwadzieścia tysięcy złotych - tyle miesięcznie potrzeba na działanie sekcji, którą dowodzi Maciej Chorążyk. Dla opływającego w dostatki PZPN to śmiesznie niska suma. Teoretycznie nie powinno więc być problemu z otrzymaniem tej kwoty od Grzegorza Laty. Szczególnie że prezes zapowiadał przed wyborami, że dbanie o rozwój piłki młodzieżowej to jeden z jego głównych celów - czytamy w DZIENNIKU.
Lato od początku roku nie ma czasu na podjęcie prostej decyzji o przyznaniu komórce Chorążyka niezbędnych pieniędzy. Przez opieszałość prezesa wstrzymano pracę zagranicznych skautów, którzy oglądali zdolnych juniorów.
"Na swojej liście mam ponad pięciuset zdolnych chłopaków z polskich rodzin. Niestety, nie mogę obserwować tych graczy ani nawet do nich dzwonić. A to dlatego, że związek od grudnia zeszłego roku nie zwraca mi pieniędzy za telefony i podróże, a mnie nie stać na pracę społeczną w nieskończoność" - rozkłada ręce Jacek Protasewicz, który jest szefem komórki w Niemczech. Z tymi samymi problemami borykają się Gregor Machulik, skaut w Belgii i Holandii oraz Pontus Maltborg, nasz człowiek w Skandynawii.
Co więcej związek nastoletnim piłkarzom płaci tylko za przyjazdy na mecze eliminacyjne i na jedno spotkanie towarzyskie w roku. W kwietniu zeszłego roku ten temat poruszono na spotkaniu Jerzego Engela z piłkarzami i ich rodzicami w Kolonii.
"Będziemy wam zwracać za wszystkie podróże" - obiecywał wtedy szef wyszkolenia. Słowa nie dotrzymał. Ponoć dlatego, że związku nie stać na opłacanie biletu lotniczego dla każdego juniora.