Z bytomskiego stadionu kompletu punktów nie wywiózł też będący w czubie tabeli Śląsk. Zwolennicy spiskowych teorii dziejów wiedzą doskonale, dlaczego obiekt w Bytomiu pozostaje tak trudny do zdobycia: teren, na którym znajduje się klub, pod wpływem tąpnięcia wywołanego przez szkody górnicze, jest mocno pochylony. Podobno w pewnym momencie różnica w położeniu jednej i drugiej bramki wynosiła nawet półtora metra! "Już dawno tak nie jest" - śmieje się w rozmowie z DZIENNIKIEM trener Marek Motyka. "Nigdy nie zostalibyśmy dopuszczeni przez ekstraklasę do gry na pochyłym boisku. Wszystko już zostało wyrównane".

Reklama

"Murawa jest równa, powiedziałbym, że to nawet jedna z lepszych płyt w lidze" - mówi Marcin Komorowski, który zimą, w dużej mierze właśnie dzięki znakomitym meczom przeciwko bardziej utytułowanym rywalom, nie tylko trafił do notesu Leo Beenhakkera i debiutował w reprezentacji Polski, ale też zmienił biedną Polonię na warszawską Legię. "To nachylenie natomiast wyraźnie czuć w klubowym budynku. Wszystkie drzwi same się otwierają albo zamykają" - śmieje się legionista.

Stadion Polonii nosi imię legendarnego bytomskiego bramkarza Edwarda Szymkowiaka. Jak mówi anegdota, zawodnik zawsze na boisko wychodził w dziurawych i niewypranych skarpetach. "Rzeczywiście miał taki zwyczaj" - wspomina inny bohater bytomskiego klubu Jan Banaś (36 spotkań w kadrze i 9 bramek). "Każdy zresztą miał swoje przesądy. Ja na przykład zawsze najpierw wkładałem lewego buta".

Trener Motyka twierdzi jednak, że dziś to nie przesądy i gusła decydują o świetnej formie Polonii na własnym stadionie. "Wszyscy myślą, że skoro przyjeżdża wielka Wisła czy Legia albo Lech, to ja schowam drużynę we własnym polu karnym i będę tylko czekał na jak najniższy wymiar kary. Tymczasem mnie coś takiego w ogóle nie interesuje. Moja filozofia to ofensywny, ładny futbol. Dlatego śmiało atakujemy, nawet największe kluby. Powtarzam zawodnikom, że przegrać z nimi to nie wstyd, a wygrana albo remis to prawdziwa niespodzianka".

Reklama

"To biedny klub. Sytuacja nie jest stabilna, organizacja nie najlepsza. Każdy więc specjalnie się motywuje na mecze z tymi wielkimi. Wszystko zależy od ciebie samego. Jak się pokażesz, masz szansę zmienić klub na lepszy" - mówi Komorowski, a sam - jako nowy nabytek Legii - jest najlepszym potwierdzeniem własnej teorii.

"Dzisiejsza Polonia Bytom to charakterna śląska drużyna" - mówi Banaś. "Za moich czasów było podobnie. Zawsze były problemy z pieniędzmi, z kontraktami, ale na boisku byliśmy twardzi".

"Śląska?" - pyta Motyka. "Pewnie trochę tak, ale ja jestem góralem. Błąd techniczny mogę wybaczyć. Tak samo zresztą taktyczny. Nie wybaczę jednak, jeżeli piłkarz odpuszcza. Można powiedzieć, że jesteśmy taką góralsko-ślązacką mieszanką" - śmieje się trener.

Reklama

Problemem Polonii są wyjazdy i mecze ze słabszymi drużynami. "Jak czytam gdzieś, że jesteśmy faworytem, to od razu wiem, że będzie kicha" - załamuje się szkoleniowiec."Wiem, że będzie dobrze, jak widzę lekki strach w oczach zawodników, jak widzę, że mają świadomość, z kim grają. Wtedy przeczuwam, że będzie totalna sprężarka".

Polonia jednak już w tym sezonie nie będzie u siebie podejmować żadnej wielkiej firmy. " Ja to się nawet cieszę, że z Legią nie jadę do Bytomia. Tam się naprawdę ciężko gra. Wiedziałem zresztą, że Wisła nie wygra na Polonii. Dla mnie to żadna niespodzianka" - kończy Komorowski.