Oleksy, Pires, Matusiak, Bieniuk, Janas - to tylko niektóre postaci, które wiosną mają czarować na pierwszoligowych boiskach. Wprawdzie Oleksy to tylko junior i ma na imię Paweł, a nie Józef, ale zdaniem trenera Zagłębia Lubin, który niespodziewanie włączył go do kadry, to świetny technicznie obrońca, wielka nadzieja. Wprawdzie Pires to nie Robert, a Joel, ale ma za sobą przygodę w portugalskiej ekstraklasie, no i zrezygnował z gry na Cyprze, gdy dowiedział się, jakimi pieniędzmi i stadionem dysponuje Zagłębie. "Może jeszcze parę lat grać na wysokim poziomie" - chwali go trener lubinian Robert Jończyk.

Reklama

Kolejne nazwiska już nie mylą. Kibice Widzewa dostali Radosława Matusiaka pod choinkę. Trener łodzian Paweł Janas (były selekcjoner reprezentacji Polski wolał ambitny pierwszoligowy klub niż GKS Bełchatów grający w ekstraklasie, ale skąpiący na transfery) sugeruje, że to bardziej kot w worku niż praktyczny prezent, ale na pewno się przyda. "Nie sądźmy jednak, że to będzie ten sam Matusiak, który trzy lata temu wyjechał z kraju" - powiedział Janas. A czy Jarosław Bieniuk będzie tym samym piłkarzem, który trzy lata temu wyjechał z Polski? Miejmy nadzieję.

Widzew jest faworytem w tej rundzie. Na drugim miejscu ligę powinno zakończyć Zagłębie Lubin, które nie dokonało może tak efektownych transferów jak łodzianie, bo po pierwsze nie musiało (i tak ma już silny skład), a po drugie ma i pieniądze, i nowy stadion, godny ekstraklasy.

"Mamy skład, aby bez problemu grać na poziomie środka tabeli ekstraklasy" - mówi nam napastnik Zagłębia Szymon Pawłowski. "Mierzymy w awans, nieważne z którego miejsca. Chcemy też sprawić jakąś sensację w Pucharze Polski".

Kilka innych pierwszoligowych klubów ma podobne ambicje. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Mecze rozgrywano po południu, bo na stadionach brakowało świateł. Gdy spadł śnieg, spotkania odwoływano, bo nie było podgrzewanej murawy. A gdy popadał deszcz, piłkarze grali w błocie i jeszcze bardziej przewracali się o własne nogi. Teraz jest nieco inaczej, przede wszystkim ładniej. "Powstają nowe stadiony, kluby instalują podgrzewane murawy, modernizują się" - chwali się nam prezes Piłkarskiej Ligi Polskiej Władysław Szypuła.

Reklama

Ale oczywiście nie wszędzie można grać wieczorem i nie wszędzie na takim poziomie, aby oglądać mecz, nie śmiejąc się z obu drużyn. W ostatnim sezonie symbolem Znicza Pruszków była klatka (można traktować to dosłownie), zbudowana dla kibiców gości. Stadion GKP Gorzów Wielkopolski ma 8 tys. miejsc, ale tylko 3 tys. miejsc siedzących. A pierwszoligowe spotkania sędziują tacy arbitrzy jak Tomasz Cwalina.

"Na pewno jest bardzo ciekawie. Panuje duży ścisk na dole tabeli i duży na górze. Ale i tak nie mogę doczekać się ekstraklasy, chcę już tę pierwszą ligę mieć za sobą. Gdy przyjeżdżają do nas outsiderzy, to murują swoją bramkę, nic więcej" - wzdycha Pawłowski.

Reklama

Szypuła broni jednak swojego produktu. "Poziom i tak będzie o wiele wyższy niż w rundzie jesiennej, spotkania drużyn pierwszej szóstki będą niemal pasjonujące. Jest mnóstwo atrakcyjnych nazwisk, dużo chętnych do awansu, a walka o utrzymanie będzie bezwzględna" - wylicza prezes.

Dodaje, że nowy kontrakt z TVP pozwoli na lepszą promocję ligi, pojawią się sponsorzy, większe pieniądze. Będzie szum medialny. Zresztą już jest. W sobotę Korona Kielce podejmuje Widzew Łódź. Mecz zdecydowanie ciekawszy niż na przykład Piasta Gliwice z Odrą Wodzisław. Gdyby tylko pierwszoligowcy nabrali nieco więcej ogłady… Taki kurs medialny, który kiedyś przeszli piłkarze Zagłębia i Wisły Kraków, byłby w sam raz. Byłoby o wiele mniej wypowiedzi w stylu szkoleniowca kielczan Włodzimierza Gąsiora: "Jestem optymistą, oczekuję sukcesów. Zapowiada się bardzo ciekawa runda".

Jednak nawet jeśli mecze pomiędzy Koroną a Widzewem czy Zagłębiem a Wisłą Płock nie przekonają malkontentów, to… za pół roku ma być lepiej.

"Dopiero teraz Ekstraklasa sobie przypomniała, że istnieje coś takiego jak zaplecze. Gdyby zrobiła to wcześniej, to bylibyśmy obecnie w zupełnie innym miejscu" - twierdzi Szypuła. "Jednak nie narzekamy. Już latem powinniśmy mieć sponsora technicznego i tytularnego. Ta runda - choć wyjątkowa - nie będzie jeszcze przełomowa. Jesienią zrobimy prawdziwy medialny show".