Podobno po kontuzji ma pan problemy z psychiką - boi się pan kolejnego urazu?
Czytałem o tym, ale powiem panu, że w tym, co na swój temat znajduję w gazetach, zwykle jest niezbyt wiele prawdy. Było tak, że przed meczem z Hannoverem 96 razem z trenerem Juergenem Kloppem uznaliśmy, że nie ma sensu, żebym wracał na boisko, skoro będę mógł pokazać 60 albo może 70 proc. swoich umiejętności. Uznaliśmy, że lepiej dla mnie będzie, jeśli zostanę w Dortmundzie i przygotuję się naprawdę w stu procentach. Jeśli nie byłbym do końca zdrowy, to na boisku tylko bym siebie i kibiców męczył. Już kilka razy w mojej karierze za bardzo pośpieszyłem się z powrotem i szybko łapałem kolejną kontuzję. Człowiek uczy się na własnych błędach, więc teraz postanowiłem, że nie wrócę, zanim nie wyleczę się do końca.
Czyli przyjechał pan na kadrę już całkowicie zdrowy?
Można tak powiedzieć, choć mam małe problemy z żebrami, ale to nie może przeszkodzić mi w grze. Wczoraj byłem na prześwietleniu w szpitalu w Poznaniu i wszystko powinno być w porządku. Owszem, stłuczenie jest silne i nieprzyjemne. Przy każdym, nawet tylko nieco bardziej gwałtownym ruchu albo kiedy wezmę głęboki oddech, czuję straszny ból. Do spotkania z Irlandią Północną jest jednak jeszcze trochę czasu i mam nadzieję, że żebra nie będą już mi w takim stopniu dokuczały.
Wszyscy narzekają na stan boiska w Belfaście. Na nierównej murawie trudno będzie pokazać, na co pana stać. No i na takim kartoflisku łatwiej jednak o uraz.
We Wronkach też trenujemy w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Jak nie pada deszcz, to sypie śnieg albo wieje przeraźliwy wiatr. Nie boję się jednak, żeodniosę jakąś nową kontuzję. To normalne, że trzeba dostosować się do warunków pogodowych. Tak samo jest z boiskiem w Belfaście. Nie ma co narzekać, bo obie drużyny będą mieć dokładnie takie same warunki do gry. Oczywiście trudniej będzie się grało nam, bo to my chcemy w tym meczu narzucić przeciwnikowi swój styl, chcemy dominować. Na równiejszej płycie łatwiej jest rozgrywać atak pozycyjny. Nie róbmy jednak z tego tragedii. I tak wiadomo, że czeka nas mecz walki. Wyspiarskiemu stylowi gry Irlandczyków musimy przeciwstawić pełne zaangażowanie i wolę walki. Dużą rolę odegra też w tym meczu boiskowa mądrość. Musimy grać spokojnie, przetrzymywać piłkę, czekać nakontratak, który może dać nam zwycięstwo.
Nie boi się pan, że tak jak to miało miejsce kilka razy ostatnio w Bundeslidze, ten mecz może stać pod znakiem polowania na nogi Błaszczykowskiego.
Po co się martwić na zapas, przecież nawet jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle zagram w tym spotkaniu. Ani razu jeszcze nie trenowałem z całą drużyną. Dopiero za kilka dni będzie wiadomo, czy zdołam przebić się do składu. W tym momencie, kiedy wielu kolegów jest w naprawdę bardzo wysokiej formie, może być ciężko. Tak naprawdę jedyne, co się liczy to wygrana. To, kto będzie grał, strzelał czy asystował, ma drugorzędne znaczenie.
Szkoda, że nie będzie mógł pan znowu zademonstrować swoich popisowych dwójkowych akcji z Pawłem Brożkiem.
Niestety. Wszyscy wiedzą, że znaliśmy się z Pawłem tak dobrze, że mogliśmy razem grać w ciemno. Przez wiele lat współpracowaliśmy w Wiśle Kraków i to owocowało. Nie tylko zresztą w klubie. W kadrze też ostatnio widać było świetne efekty naszej doskonałej znajomości. Pawła jednak nie ma i trzeba będzie radzić sobie bez niego. Dla mnie gra z kimś innym to nie jest jednak żaden problem. Zgrać się można z każdym. Nie ma więc co roztrząsać, że nie ma Brożka, ale radzić sobie i myśleć, kto go może zastąpić. A w tej drużynie jest kilku piłkarzy, którzy są w stanie wypełnić tę lukę.
A brak Kuby Błaszczykowskiego da się wypełnić?
Tak jak już mówiłem, jest kilku zawodników, którzy są w stanie wziąć ciężar gry na siebie i prezentują dobrą formę. Rywalizacja o miejsce w składzie na pewno będzie bardzo ciekawa. Na razie moja forma to wielka niewiadoma. Grałem tylko 12 minut i przez ten czas nie da się zbyt wiele pokazać. Ale czuję się dobrze, a jak się gra w piłkę, na pewno nie zapomniałem.
W końcu mamy reprezentację, w której większość zawodników ma pewne miejsce w składach swoich klubowych zespołów.
Rzeczywiście, to dobry prognostyk dla nas. Ja w tym roku z powodu kontuzji grałem mało i jestem przygotowany na to, że mogę usiąść na ławce rezerwowych. Wcale się o to nie obrażę na trenera. Mam jednak jeszcze czas, żeby pokazać, że jestem już w formie. Nie boję się rywalizacji i chętnie ją podejmę.
Trener Klopp będzie zły na pana, jeśli znowu coś się stanie?
Szkoleniowiec nie mówił mi, że mam nie grać, każdy z nas wie, że kontuzji nie da się uniknąć i są one wkalkulowane w nasz zawód. Prosił tylko, żebym na siebie uważał, ale to też normalne. Przecież klub musiał sobie radzić beze mnie przez tyle czasu, więc nie dziwne, że się o mnie martwią. Teraz jednak najważniejsza dla mnie jest reprezentacja. O Borussii zacznę myśleć po meczu z San Marino.
Mamy nóż na gardle, czy możemy sobie pozwolić na remis?
Jak zaczniemy kalkulować, to może się okazać, że nie zdobędziemy w ogóle punktów. Jedziemy grać o zwycięstwo, chcemy walczyć i zdobyć trzy punkty. Z drugiej strony jednak wiadomo, że to nie jest mecz ostatniej szansy. Do końca eliminacji zostało jeszcze wiele spotkań, w których bardzo dużo się może jeszcze wydarzyć. Z takimi zespołami, jak Irlandia Północna powinniśmy jednak wygrywać.