W niedzielę ligowy mecz sezonu. Legia gra z Lechem. Czuje pan dreszczyk emocji?

Niespecjalnie. Spotkają się dwie drużyny, które są na czele tabeli, ale nie prezentują ostatnio jakiejś wysokiej formy. Legia jest uzależniona od jednego Chinyamy. Jak on nie strzeli gola, to Legii nie ma. Dyspozycję Lecha też oceniam nisko. W ogóle ta nasza liga w tym sezonie jest słaba. Żadna z drużyn nie jest w stanie wygrać trzech czy czterech meczów z rzędu. Od dawna nie pamiętam sytuacji, aby tak wiele drużyn jeszcze pod koniec rozgrywek liczyło się w walce o mistrzowski tytuł. Przecież teraz nawet bardzo słaby Bełchatów ma szanse.

Reklama

Ktoś z tych słabeuszy będzie jednak mistrzem Polski...

Legia albo Wisła. Lech miałby szanse, ale nie w obecnej formie i nie z takim kalendarzem gier. Poznaniaków czekają wyjazdy do Warszawy na Legię i Polonię oraz mecz we Wrocławiu ze Śląskiem. Musieliby wszystko wygrywać, a już wcześniej widać było, jak męczą się na wyjazdach. Nie radzili sobie w Gliwicach i w Zabrzu.

Nie wierzy pan w swojego byłego trenera Franciszka Smudę?

Lubię Franka, ale kolejny raz się okazało, że ma kłopoty z tym, aby dobrze przygotować zespół do rundy wiosennej. Do tego ma krótką ławkę rezerwowych. Jak okazało się, że kilku zawodników odniosło kontuzje, to nie ma kto za nich grać.

Trenera Legii Jana Urbana też tak pan krytycznie ocenia?

Reklama

Nie ma chłop do dyspozycji ciekawego zespołu. Media robią z niego trenera reprezentacji, ale jeszcze nie pokazał nic, co by go do tego kwalifikowało. Gdy Legii przyszło grać z FK Moskwa na arenie międzynarodowej, to była katastrofa. A to właśnie jest realny test dla trenera i drużyny.

Lewandowski czy Chinyama? Który z nich jest lepszym napastnikiem?

O niebo lepszy jest Polak. Chinyama strzela trochę tych goli, ale to taki typowy drewniany napastnik. Jeździec bez głowy. Zdarza mu się zabrać piłkę swojemu rozgrywającemu i walić bez sensu na bramkę z 40 metrów.

Czyli potencjał piłkarski większy jest w Lechu...

I to zdecydowanie. Większość polskich piłkarzy Smudy grała już w kadrze. Do tego są bardzo dobrzy obcokrajowcy jak Stilić, Djurdjević czy Arboleda. Z przeciętnymi rywalami z zagranicy legioniści kopali się w głowę, tymczasem Lech grał jak równy z równym z Hiszpanami czy Włochami. Jako kolektyw wyżej cenię Lecha. Z tym że swój najlepszy czas mieli już też dość dawno temu. Teraz są zmęczeni.

Kibice liczą mimo wszystko na piłkarskie fajerwerki. W końcu rywalizacja Legii z Lechem to w naszej lidze coś wyjątkowego...

Jeśli do tej pory nie udało się ich odpalić, to niby co miałoby się nagle zmienić? Nie chcę krakać, ale coś mi się wydaje, że mecz będzie wyglądał tak jak ten jesienią w Poznaniu. Będą dbali przede wszystkim o to, aby nie przegrać.

Na jaki pan wynik stawia?

Będzie 0:0.

*Wojciech Kowalczyk, 37-latek, srebrny medalista olimpijski z Barcelony, 39-krotny reprezentant Polski (11 goli), jako napastnik Legii strzelił w lidze 42 gole