W marcu Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie postawiła Greniowi zarzuty dotyczące "występków związanych z wiarygodnością dokumentów jak i przywłaszczenia mienia". Grozi mu za to do pięciu lat więzienia.

Reklama

Greń oświadczył, że nie otrzymał zarzutów na piśmie, a prokuratura nie odpowiedziała na zapytanie władz PZPN, czy zarzuty uniemożliwiają mu wykonywanie obowiązków członka zarządu związku.

"Mimo to, dla dobra polskiego futbolu i prezesa Grzegorza Laty, zdecydowałem, że w poniedziałek złożę pisemny wniosek o zawieszenie mnie w prawach członka zarządu do czasu wyjaśnienia sprawy" - zadeklarował Greń z trybuny zjazdowej, podkreślając, że "nigdy nie był przywiązany do stołka".

Zarzuty, jakie postawiono Greniowi dotyczą nierozliczonej faktury na 8,5 tys. złotych. "Za tą kwotę zorganizowano spotkanie działaczy Podkarpackiego ZPN, a błąd polegał na tym, że rachunek podpisała księgowa i wiceprezes, a nie ja. Pieniądze do związkowej kasy już zostały oddane, a PZPN nie rości wobec mnie żadnych żądań" - wyjaśnił.

Reklama

"Byłem na kolanach dobity przez wielu ludzi i media, ale teraz wstałem. Będę walczył o swoje dobre imię" - zakończył Kazimierz Greń.

Wcześniej Wojciech Bochnak z Dolnośląskiego ZPN złożył wniosek o dodanie do porządku obrad punktu dotyczącego zawieszenia Grenia w prawach członka zarządu związku. Po deklaracji Grenia wycofał go.