Sam piłkarz nie ukrywał zdziwienia, że to właśnie on został kapitanem. "Przecież na mecz pojechał z nami mistrz świata, doświadczony Brazylijczyk Gilberto Silva i wydawało się oczywiste, że to on założy opaskę. Sam nie wiem, dlaczego ja, ale chyba o czymś to musi świadczyć. Trener mnie docenił" - uśmiecha się Łukasz Fabiański, który rozegrał drugi pełny mecz w barwach Arsenalu Londyn.

Reklama

Kanonierzy ograli na wyjeździe Sheffield Wednesday 3:0, a Polak w pierwszej połowie kilka razy dał próbkę swoich możliwości. "To był dobry mecz, bo nie zmiażdżyliśmy rywala, a w kilku sytuacjach mogłem pokazać, co potrafię. W Carling Cup zostało osiem drużyn, wszystkie są bardzo mocne. Mam nadzieję, że dojdziemy do finału i zdobędziemy to trofeum, a ja będę bronił jak dotychczas" - mówi DZIENNIKOWI Fabiański.

Dla polskiego bramkarza był to drugi występ w Carling Cup (Pucharze Ligi) i drugi tak udany. W poprzedniej rundzie Arsenal wyeliminował Newcastle, wygrywając 2:0 na Emirates Stadium. Przeciwko Sheffield Utd. rezerwy "The Gunners" zaprezentowały się równie imponująco, a szczególnie dobry mecz rozegrali strzelcy goli - Brazylijczycy: Eduardo i Denilson.

Większość pikarzy Arsenalu, biegających po murawie Bramall Lane zaprzeczyła teorii prezydenta UEFA Michela Platiniego. Francuz skrytykował ostatnio Wengera za politykę transferową i ściąganie do klubu utalentowanych nastolatków. "Nie wiem co złego jest w tym, że młody piłkarz może przyjść do takiego klubu, jak Arsenal i rozwijać się, trenując i grając z wielkimi zawodnikami, pod okiem takiego szkoleniowca jak Arsene Wenger" - dziwi się Fabiański.

W spotkaniu z Sheffield Utd. na ławce rezerwowych miał usiąść młodziutki Wojtek Szczęsny. 17-latek ostatecznie nie zmieścił się w meczowej kadrze. "Nie wiem skąd to zamieszanie. Wojtkowi nikt niczego nie obiecał, sam się dziwił, że tak dużo się o tym mówi i uznaje za coś pewnego. Oczywiście chciał pojechać na mecz, ale stało się inaczej" - tłumaczy Fabiański w rozmowie z DZIENNIKIEM.