Beenhakker jakby czuł, co się święci i przed meczem tłumaczył, że przygotowania do eliminacyjnych potyczek w mistrzostwach Europy trwają, a ewentualne porażki są wliczone w ten proces. Nikt nie spodziewał się jednak, że sprowadzi nas na ziemię mało szanowana w Europie reprezntacja Słowacji. W eliminacjach Słowacy spisuj się beznadziejnie i właśnie zmuszeni byli wymienić selekcjonera (Dusana Galisa zastąpił Jan Kocian).

W pierwszej minucie Igor Zofcak z MFK Ruzemberok uświadomił Grzegorzowi Bronowickiemu, że do klasy europejskiej trochę mu jednak brakuje. Słowak ograł go jak chciał i delikatnie dośrodkował do Martina Jakubko. Zawodnik o którego rok temu biła się warszawska Legia (przegrała z Saturnem Ramienskoje) bez problemu strzałem głową pokonał Artura Boruca.

Przypadkowy gol? Nic z tych rzeczy. Polacy byli o klasę słabsi. Beenhakker, który eksperymentuje z ustawieniem na potęgę (choć oficjalnie twierdzi, ze tego nie robi) tym razem przedobrzył. W linii pomocy wystawił aż trzech defensywnych graczy. Lewandowski, Dudka i zwłaszcza Kaźmierczak nie wiedzieli o co chodzi. Grający z numerem 10 Kaźmierczak teoretycznie miał pełnić rolę taką jaką zwykle odgrywał w zespole Maciej Żurawski. Okazało się, że nie ma do tego żadnych predyspozycji. Wracajacy do kadry Ireneusz Jeleń i debiutujący w pierwszym składzie Rafał Grzelak próbowali szarpać (Jeleń dwa razy groźnie strzelał, a Grzelak zmarnował najlepszą sytuację), ale na Słowaków to wszystko było zbyt mało. Grający w ataku Grzegorz Rasiak, który w drugiej lidze angielskiej robi furorę, praktycznie w ogóle nie dochodził do piłki. Nie miał kto mu jej podać.

Po pustym stadionie El Chapin (przyszło jedynie około 150 polskichj kibiców) co chwilę niosły się przekleństwa Artura Boruca, niezadowolonego z kolejnych złych zagrań kolegów. Tak naprawdę powinien być jednak w miarę szczęśliwy. Mógł przecież wpuścić jeszcze dwa gole po pięknych strzałach Roberta Vittka. Zdegustowany Leo Beenhakker nerwowo przechadzał się przy linii bocznej, gestykulował i co chwilę wydzierał się w niebogłosy. Karę za słabą grę Słowacy wymierzyli nam po raz drugi jeszcze przed przerwą. Znów w roli głównej wystapił Zofcak, który dośrodkował tym razem z rzutu wolnego. Rozgrywający 82 mecz w reprezentacji Jacek Bąk (do rekordzisty Grzegorza lato brakuje mu tylko 19 spotkań) wyskoczył niżej od Vittka, który przedłużył lot piłki do Martina Skrtela. Co prawda stał przy nim Marcin Wasilewski, ale zachował się tak samo beznadziejnie jak przy pierwszej bramce Bronowicki. 0:2 do przerwy!

"Słowacja jest dużo lepsza, tak fatalnie nie graliśmy już dawno" - oceniał w loży VIP-ów zawieszony prezes PZPN Michał Listkiewicz. Jak sam twierdzi, uważa się za prezesa "na uchodźctwie". "Tu mnie wszyscy uznają, zapraszają mnie wszędzie. Byłem na obiedzie u mera Jerez, rozmawiałem też z prezesem słowackiej federacji" - pochwalił się Listkiewicz, który przed meczem spotkał się ze starszyzną drużyny (Żewłakow, Bąk, Krzynówek) i rozmawiał w sprawie kontrowersji jakie budzi podsunięta piłkarzom do podpisu karta rezprezentanta. "Tłumaczyli mi, że tak nie może być. Odłożyliśmy sprawę do końca marca" - powiedział.

Tymczasem w szatni Leo Beenhakker skorygował swoje błędy. Na drugą połową wpuścił na boisko Krzynówka, Łobodzińskiego iMatusiaka. Przesunął bardziej do tyłu Kaźmierczaka i natychmiast gra ofensywna zaczęła się kleić. Rasiak momentalnie dostał dobre podanie w pole karne, tam został powalony na ziemię, a jedenastkę wykorzystał Michał Żewłakow.

Na 2:2 wyrównał Radosław Matusiak, ale równie dobrze tego gola można zapisać bramkarzowi Słowaków Kamilowi Contofalskiemu. Przepuścił on piłkę pod brzuchem, mimo że miał ją już w rękach. Sytuacja zmieniła się radykalnie. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet wygrać, ale Krzynówek, Wasilewski i Kaźmierczak mylili się minimalnie.

Polska - Słowacja 2:2 (0:2)
Bramki: dla Polski - Michał Żewłakow (48-karny), Radosław Matusiak (79); dla Słowacji - Martin Jakubko (1), Martin Skrtel (45+1).
Żółte kartki: Mariusz Lewandowski, Jacek Bąk.
Sędziował: Juan Antonio Perdigones Pacheco. Widzów: około 200.

Polska: Artur Boruc (64-Wojciech Kowalewski) - Marcin Wasilewski, Michał Żewłakow (65-Arkadiusz Radomski), Jacek Bąk, Grzegorz Bronowicki - Ireneusz Jeleń (46-Wojciech Łobodziski), Mariusz Lewandowski, Przemysław Kaźmierczak, Dariusz Dudka (46-Radosław Matusiak), Rafał Grzelak (46-Jacek Krzynówek) - Grzegorz Rasiak (70-Barłomiej Grzelak).
Słowacja: Kamil Contofalsky - Peter Singlar, Jan Durica, Martin Skrtel, Vratislav Gresko - Igor Zofcak (81-Marek Hamsik), Robert Vittek, Balazs Borbely (88-Maros Klimpl), Filip Holosko (77-Zdeno Strba), Dusan Svento - Martin Jakubko (65-Filip Sebo).



















Reklama