Krakowscy sędziowie nie nabrali rozumu po skandalu w Płocku - wielkiej popijawie i bijatyce podczas piłkarskiego turnieju arbitrów dwa miesiące temu. Mocno zakrapiana balanga w dyskotece "Pod ogródkiem" zakończyła się pobiciem sędziowskiego małżeństwa.

"Zostali zaatakowani przez pijanych sędziów. To już nie pierwszy tego typu wybryk. Tym razem sprawa nie zostanie zatuszowana, bo zajęła się nią prasa" - tłumaczy jeden z członków wydziału sędziowskiego MZPN, który chce pozostać anonimowy.

Napastnicy za wszelką cenę chcą jednak uniknąć kary. Tomasz M., syn znakomitego przed laty piłkarza Wisły Kraków Adama Musiała, uważa, że ofiary oskarżają go niesłusznie.

"W zamieszaniu można się pomylić. Byłem w tej dyskotece, ale siedziałem w innej sali. Miałem pecha, że znalazłem się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej porze... Nie mam za co przepraszać, bo ja nie biłem. Nie wiem też, kto bił, bo kiedy tam wszedłem, było już po wszystkim. Jestem jednak pewny, że pani sędzia dostała kuflem przypadkowo, w ferworze walki. Moi znajomi sędziowie nie uderzyliby kobiety! Dziwi mnie, że zostałem w to wplątany. Pewnie ktoś chce podłożyć mi świnię, bo jest zazdrosny o znane nazwisko i o to, że sędziuję w trzeciej lidze" - podkreśla Tomasz M.

Pobite małżeństwo obawia się kolejnych szykan ze strony napastników. "Muszę skonsultować się z mężem, czy będziemy wstępować na drogę sądową. Na razie czekamy na wiadomości z Wydziału Dyscypliny, gdzie złożyliśmy pismo opisujące całe zajście. Proszę nas zrozumieć, że jesteśmy przerażeni i wolimy na ten temat na razie nie rozmawiać" - tłumaczy "Faktowi" Angelika B.

Tomasz M. ma zamiar... skontaktować się z ofiarami. Chce wpłynąć na to, aby zmienili zeznania. "Zadzwonię do nich i spróbuję pogadać. Nie mam zamiaru ich zastraszać, ale chciałbym ich przekonać, aby wycofali swoje oskarżenia wobec mnie. Przecież nie może być tak, że ktokolwiek napisze sobie pismo, że ja piję albo biję żonę, i od razu mnie zawieszą. To jakaś pomyłka. Niech odpowiadają prawdziwi winni" - denerwuje się sędzia, który słynie z wybuchowego temperamentu.

Skandalem zajął się już Wydział Dyscypliny MZPN, który 3 marca przesłucha uczestników bójki. "O karach nie chcę na razie rozmawiać, bo najpierw musimy udowodnić winę" - podkreśla Jarosław Marfiak, przewodniczący WD MZPN.











Reklama