Jesienią nosił cztery takie paski. "Strzelałem w Pucharze Polski i Pucharze Ekstraklasy, ale porządnym trzeba być, dlatego wliczam tylko gole ligowe. Po każdej rundzie zeruję swój <paskowy licznik>. Skąd mi się to wzięło? Sam nie wiem! Już w Miedzi Legnica miałem takie postanowienie. W trzeciej lidze łatwiej o bramki, dlatego paradowałem po mieście z dziewięcioma paskami. To mój rekord" - opowiada "Faktowi" o swoim nietypowym zachowaniu piłkarz.

Reklama

"A jeśli strzeliłbyś w rundzie, dajmy na to, piętnaście goli?" - zagadujemy napastnika. "To wtedy nosiłbym na głowie piętnaście pasków. Proste. Nie ma żadnych odstępstw od mojej reguły. No, tylko że wtedy paski byłyby cieńsze, żeby wszystkie się zmieściły" - tłumaczy Robak.

Zawodnik ma znajomą fryzjerkę. "Ona już wie, jak wycinać. Najczęściej maszynką, choć czasami używa też brzytwy. I wtedy wychodzą najlepsze paski" - zachwala Robak.

Napastnik należy do ulubieńców żeńskiej części publiczności w Kielcach. "Dlatego muszę dbać o swój wygląd" - przekonuje ze śmiechem "Robaczek". "To wszystko jest bardzo sympatyczne. Ostatnio przyszedł do klubu list, w którym fanka napisała, że chce się ze mną umówić. Nawet zostawiła swój numer telefonu..." - dodaje. "I co, i co?" - dopytujemy się. "I nic! Nie odpowiadam na takie propozycje, bo mam już dziewczynę" - ucina temat zawodnik Korony.

Reklama

No, ale przez takie zainteresowanie, w kieleckim mieszkaniu Robaka żaluzje w oknach najczęściej są opuszczone. "To dlatego, że raz czy dwa widziałem, jak pod moim oknem wystawały dziewczęta i wypatrywały, co tam się u mnie dzieje. Często też fanki Korony dzwonią do mnie. Wiedzą, jaki mam samochód i jeśli np. nie ma mnie w domu przez dwie godziny, pytają: <a gdzie byłeś?, a dlaczego tak długo>". Zupełnie jak zazdrosna żona" - uśmiecha się Robak.