Po najbliższej kolejce liga ma dwutygodniową przerwę. Właśnie wtedy nowy trener miałby objąć zespół i lepiej poznać zawodników. No, chyba że łęcznianie wygrają najbliższy mecz z sąsiadem w tabeli, Górnikiem Zabrze. Wtedy topór wiszący nad głową Chrobaka zniknie.

Reklama

Zespół zaczął wiosnę od dwóch efektownych zwycięstw w Pucharze Ekstraklasy. Zawodnicy uwierzyli we własne możliwości. Przyszła liga i znów oglądaliśmy stary Górnik, czyli grę bez ładu i składu. Ligowy bilans wiosną to dwie porażki, bramki 0:7.

W Łęcznej kłopotów jest co niemiara. Zaczęło się od tego, że w styczniu, po przekształceniu klubu ze stowarzyszenia w spółkę akcyjną, niektórym piłkarzom obcięto 45 procent miesięcznych zarobków. "Zawodnicy mieli wcześniej jednoosobowe firmy, które wystawiały umowy o świadczeniu usług piłkarskich. Teraz nie ma o czymś takim mowy. Stąd całe zamieszanie" - tłumaczył prezes Górnika Marian Bulak.

Mimo że od tej zmiany minęły już trzy miesiące, klub wciąż nie znalazł wyjścia z sytuacji. A posiłkował się nawet doradcą podatkowym. Tymczasem wśród zawodników tracących pieniądze i obserwujących nieporadność działaczy narasta frustracja, co zresztą widać na boisku.

Reklama

Górnik gra praktycznie bez napastników. Atak miał się opierać na Aleksandarze Bajevskim, ale w zeszłym tygodniu zawodnik niespodziewanie rozwiązał kontrakt z Górnikiem. Zgłosił prezesom, że ma kłopoty rodzinne i musi wracać do Macedonii. Kilka dni wcześniej chwalił się jednak kolegom w szatni, że ma podpisany kontrakt w bajecznie bogatym Katarze.

W odwodzie zostaje Andrzej Kubica, jesienią karnie przeniesiony rezerw. No, ale niedawno zabraniono Kubicy grać w drugiej drużynie, więc jego forma jest wielką niewiadomą. Zawodnik może tylko trenować. Pobiera za to 30 tysięcy złotych miesięcznie. I czy ktoś jeszcze powie, że w Łęcznej wiedzą, jak wydawać pieniądze?

Chrobak odstawił od składu doświadczonych Łukasza Masłowskiego i Artura Andruszczaka. "Nie rozumiem tego. Trener argumentuje, że nie jesteśmy przygotowani do sezonu. Owszem, mam zaległości treningowe, ale przecież mógłbym wyjść na 20 minut i pomóc drużynie" - przekonuje Masłowski.

Z całości nie wyłamuje się prezes Górnika Marian Bulak. "Nie porozmawiam z panem, bo taki mam kaprys" - wypalił, gdy "Dziennik" poprosił go o komentarz.