Moja kochana Patrycja nie mogła być na meczu w Warszawie, ale przyjedzie do Kielc na spotkanie z Armenią. Chciałbym, żeby wyszedł mi taki mecz jak przeciw Azerbejdżanowi" - mówi "Faktowi" bohater ostatniego meczu kadry, Łukasz Garguła. Piłkarz GKS Bełchatów chce dla swej ukochanej zdobyć bramkę. Przeciwko Armenii Garguła znów ma poprowadzić biało-czerwonych do zwycięstwa. Tym razem na oczach narzeczonej Patrycji.
"Nie mam wyjścia, muszę się dobrze zaprezentować i zagrać z wielkim sercem. Postaram się strzelić dla niej gola" - zapowiada pomocnik reprezentacji. Łukasz i Patrycja są nierozłączni od ponad roku. "Staramy się spędzać ze sobą każdą chwilę. Nie zawsze się to udaje, bo kiedy jestem na zgrupowaniu kadry, możemy tylko rozmawiać przez telefon" - opowiada piłkarz.
Tuż po telefonie od Patrycji zadzwonił klubowy trener Garguły Orest Lenczyk. "Pogratulował mi, ale dodał też, żebym grał jak profesor - czyli wiedział, kiedy biegać, a kiedy odpocząć" - mówi Garguła. Łukaszowi zebrało się na żarty, bo nagle wypalił: "Nie wiem, czy w środę zagram w podstawowej jedenastce... Wszyscy są w gazie".
Jednak ani selekcjoner Leo Beenhakker, ani kibice reprezentacji nie wyobrażają sobie dzisiaj drużyny bez Garguły. Jedyne co działa na jego niekorzyść przed meczem z Ormianami, to... stadion w Kielcach. "Nie mam stamtąd miłych wspomnień. Grałem tam raz i nabawiłem się kontuzji" - wspomina pomocnik.
Garguła nie narzeka na monotonne zgrupowanie, bo to okazja, aby spotkać się z przyjacielem Radosławem Matusiakiem. Jest wielce prawdopodobne, że wkrótce zagrają razem w Palermo. "I nie zniechęca mnie nawet fakt, że Radek jeszcze nie przebił się do pierwszego składu. Dajcie mu trochę czasu. Jest tam dopiero ponad miesiąc - przekonuje Garguła i dodaje: "Wcześniej nie interesowałem się ligą włoską. Dziś wiem nawet, kto gra w Palermo na mojej pozycji. Zacząłem uczyć się angielskiego... Po pięciu latach spędzonych w Bełchatowie pora na zmianę. Jeszcze tylko zdobędziemy mistrzostwo, potem awans do Euro, i do widzenia" - śmieje się piłkarz.
Chcąc odgonić myśli o presji związanej z grą w kadrze, Garguła zrelaksował się seansem kinowym. "Film <Testosteron> polecali mi Marcin Wasilewski i Darek Dudka. Lubię kino, często chodzimy na filmy z Patrycją i zawsze jesteśmy zgodni, co obejrzymy" - kończy Garguła.