Jeśli w klubie będzie nadal tylko rezerwowym, Beenhakker przestanie go powoływać do kadry. A przecież grając w Bełchatowie, Matusiak miał pewne miejsce w ataku reprezentacji. Od niego selekcjoner zaczynał ustalanie składu. Jednak po transferze do ligi włoskiej przestał przypominać piłkarza z jesieni.

Matusiak zdaje sobie sprawę, że znalazł się w kiepskim położeniu. "Jeżeli nie przebiję się do podstawowego składu Palermo, to na pewno poproszę choćby o wypożyczenie mnie do klubu, gdzie będę grał. To jest przecież w interesie obu stron" - tłumaczy piłkarz.

"Już w meczu z Azerbejdżanem zauważyłem, że Matusiak jest bez formy. Brakuje mu szybkości, ogrania, ciężko porusza się po boisku" - wymienia Andrzej Juskowiak, była gwiazda reprezentacji. "Uważam, że zimowa przerwa zaszkodziła mu. Bardziej koncentrował się na udzielaniu wywiadów i opowiadaniu, gdzie to on będzie grał. Okazało się, że na razie nigdzie nie gra... " - dodaje.

Po spotkaniu z Azerami Beenhakker, zapewne z bólem serca, bo przecież Matusiak to jego wielkie odkrycie, odstawił napastnika od składu na mecz z Armenią. Wolał wystawić tylko jednego napastnika - Macieja Żurawskiego. "Przyjechałem na kadrę z przekonaniem, że wystąpię w obu spotkaniach. W meczu z Azerbejdżanem chyba za bardzo chciałem strzelić gola... Spotkanie z Armenią przesiedziałem na ławce, a wynik broni decyzji trenera" - mówi "Faktowi" Matusiak.

"Zresztą ja ufam Beenhakkerowi, nawet jeżeli mówi, że jestem bez formy. To on dał mi szansę gry w reprezentacji i to on mnie wypromował" - dodaje napastnik Palermo. Beenhakker ma kłopoty z napastnikami. Po meczu z Ormianami narzekał na brak Grzegorza Rasiaka, dając do zrozumienia, że w klasyfikacji napastników tuż za Żurawskim jest napastnik Southampton.

"Przed wyjazdem do Palermo byłem ostrzegany, że o regularne występy w Serie A będzie bardzo trudno i mogę stracić miejsce w reprezentacji. Podjąłem ryzyko..." - kończy Matusiak.









Reklama