Radosław Matusiak może się pocieszać, że nie miał żadnego udziału w zatruwaniu życia swojego prezesa. Polak spędza miłe wakacje na Sycylii - jak się nie leczy, to uczy się języka. Od czasu do czasu sobie potrenuje. Raz go powołają na mecz, raz nie. A gdy już powołają, to i tak sobie odpoczywa - na ławce rezerwowych, jak w meczu z Cagliari.

"Na piłkarzach wyżywać się nie będę. Zresztą, ich zwolnić nie mogę, ale Guidolina - owszem" - powiedział Zamparini. "Ten człowiek najpierw zepsuł mi Boże Narodzenie, a teraz Wielkanoc. Według mnie Guidolin przekazuje jakąś negatywną energię piłkarzom. Nie stać nas, aby dalej płacić takiemu szkoleniowcowi. Zbyt długo zwlekałem z jego zwolnieniem" - dodał porywczy prezes.

Wprawdzie gdy Zamparini ochłonął, udzielił wywiadu telewizji "Italia Uno", w którym powiedział, że najpierw „zje sobie jajko wielkanocne”, a dopiero potem, wraz z dyrektorem generalnym Palermo Rino Foschim podejmie ostateczną decyzję, ale Guidolin już przyszykował mowę pożegnalną. "Nigdy nie okłamywałem naszych fanów. Mówiłem, że druga część sezonu będzie o wiele trudniejsza od pierwszej" - powiedział trener. "Rzeczywiście trudniejsza. W rundzie rewanżowej gramy gorzej niż Ascoli, które dołuje w tabeli" - kpił Zamparini.

"Ostatnie trzy miesiące nie mogą zniweczyć naszego dorobku z całego roku" - zaapelował Guidolin. "Dorobku? Ludzie się z nas śmiej. Mieliśmy 12 punktów przewagi nad piątym miejscem, teraz mamy 1. Skończymy na ósmym miejscu, bo siedzimy po uszy w g… " - powiedział prezes.

Po spotkaniu z Foschim Zamparini ma ogłosić, że tymczasowym trenerem Palermo jest szkoleniowiec drużyny młodzieżowej tego klubu, Rosario Pergolizzi. Zdaniem włoskiej prasy, do końca sezonu Sycylijczyków ma poprowadzić 70-letni Carlo Mazzone, a latem zastąpi go Domenico Di Carlo, szkoleniowiec drugoligowej Mantovy.

Ktokolwiek obejmie Palermo, sytuacja Matusiaka na pewno się nie pogorszy, bo w jego przypadku już gorzej być chyba nie może.